Maddening Cloud zdają się doskonale wpisywać w nurt samplowanej elektroniki, który w Trójmieście penetruje chociażby Fang Akompaniament. Tutaj jednak muzyka zdaje się przybierać bogatszy i bardziej zróżnicowany charakter. Ten osobliwy projekt opiera utwory na prostych, zapętlonych samplach, wokół których obudowuje kompozycje dźwiękami, tworząc mroczny ale niebanalny charakter muzyki. Rytmiczne zapętlenia wsparte są mglistymi mgiełkami na drugim planie i zestawem ornamentów, które tę muzykę frapująco różnicują i dodają jej wielu barw. Czasem przebija tu nu-jazzowa estetyka, kiedy indziej Maddening Cloud zbliża się do instrumentalnego hip hopu, gdy prym wiedzie prosty ale sugestywny bit. Liryk praktycznie tutaj nie ma, jeśli nie liczyć wsamplowanych dialogów z filmów fabularnych z charakterystycznymi głosami polskich lektorów. One niewątpliwie dodają uroku, ale też treści – krótkie wstawki są celne i ciekawie rozbudowują opowieść. To muzyka, która się nie narzuca, jednocześnie jest niezwykle płynna dzięki dobrze ułożonej, a jednocześnie zwiewnej narracji. Ujmująco brzmi bogactwo brzmień i instrumentów, które splecione razem tworzą ciekawie skomponowane utwory, chwytliwe a jednocześnie bardzo intrygujące. Jazz miesza się z bluesem, hip hop z elektroniką, ale wszystko podane jest w ciekawy sposób. Chciałbym zobaczyć Maddening Cloud na żywo, a jeśli nie – w obawie, że taka muzyka w odsłonie scenicznej może być nie lada wyzwaniem – to życzyłbym sobie kolejnej płyty zespołu, któremu na pewno przydałby się lepszy producent. Dla mnie to jedno z objawień 2013 roku i postrzegam ich jako jeden z najciekawszych jakie ostatnio zadebiutowały w Trójmieście.

[Jakub Knera]