Jak zapamiętam 2022 rok w muzyce? Przez 22 płyty, w których materiały współczesne doskonale przeplatają się z archiwaliami, 11 kompilacji i 22 muzyczne wspomnienia.
Pisanie w The Quietus. Rozmowa z Johnem Doranem. Stworzenie listy ukraińskich albumów, która stała się wiralem. Wyprodukowanie z Palmą i artystami z Gdańska w tydzień kompilacji charytatywnej W snach widzę spokojny Wschód. Czytanie relacji z Ukrainy Johna Objecta i Serhija Żadana, a potem napisanie o tym w The Guardian. Koncerty na audytorium Kliniki Chorób Wewnętrznych podczas Unsound. Rozmowa z Milošem Hrochem i Jankiem Błaszczakiem o czeskim shoegaze na bramce klubu 89 w Hotelu Forum. Jurorowanie w Konkursie Muzyki Folkowej – Nowa Tradycja 2022. Rozmowa pełna śmiechu z Lori Goldston i Laura Cannell. Zapowiedź po włosku koncertu Mitch & Mitch con il loro Gruppo Eterofonic w Teatrze Leśnym z Natalią Koralewską. Tekst o młodym polskim jazzie na Bandcamp, na który czekałem a który sam napisałem. Pisanie bookletu do Wooden Music Tomasz Stańko Quintet dla Astigmatic. Śledzenie fanpage Czeskie Nutki. Zobaczenie koncertu Kraftwerk z tatą. Usłyszenie „From Her to Eternity” Nicka Cave & The Bad Seeds na żywo. Dyskusja o Spotify. Koncert Immortal Onion na festiwalu Spokój o wschodzie słońca. Koncert Klawo na Wyspie Ołowiannka o Zachodzie słońca. Koncert Jaimie Branch na Rewire. Koncert Havlovi w Klub Żak. Koncert Schtum na Open Source Art. Valentina Goncharova na pierwszym miejscu podsumowania The Quietus. Granie setów w Hotelu Puro z winyli – po pierwszym koleś spytał czy puszczę jakieś country, po ostatnim inny chciał mi zapłacić, żebym grał jeszcze godzinę dłużej.
22 PŁYTY
ALE HOP – Why Is It They Say A City Like Any City?
(Karl Records)
Zapraszanie zbyt wielu gości zazwyczaj nie kończy się dobrze, tu jest wprost przeciwnie: album jest zróżnicowany, ale treściwy i spójny, a stylistyczny dobór artystów z różnych muzycznych światów generuje globalny, ale koherentny narracyjnie i zróżnicowany muzycznie przekaz.
ANTELOPER – Pink Dolphins
(International Anthem)
Jeśli Kudu brzmiało dla mnie jak próba i luźna improwizacja, to Pink Dolphins są zwartym i świetnie skrojonym albumem. Niezależnie od tego czy Branch i Nazary skręcają w stronę quasi-piosenkową jak na 'Earthlings’ czy gęste, elektro-akustyczne jamy jak w zamykającym 'One Living Genius’.
BASTARDA & SUTARI – Tamoj
(Audiocave)
Połączenie sił tych zespołów może dziwić, ale efekt jest wyjątkowy. Ciężkie brzmienie Bastardy jest punktowane energią i wielowątkowymi tekstami dziewczyn z Sutari. Tematem jest pogranicze – geograficzne, ale też kulturowe, rozumiane w wielu aspektach. [Wywiad z zespołami]
DANIA – Voz
(Geographic North)
Albumów na głos i elektronikę solo było wiele, ten dodaje kolejny obraz do tej panoramy. Dania Shihab ze swoim głosem tworzy osobliwą muzyczną introspekcję, kreuje intymny świat, w zglobalizowanym świecie pełnym chaosu i niepokoju budując subtelną i odważną wypowiedź.
ENSEMBLE NIST-NAH – Elders
(Black Truffle)
Obłędne perkusyjne ensemble pod wodzą Willa Guthrie pokazuje jak kreatywnie czerpać z tradycyjnych brzmień gamelanu, tworząc rytmiczną epopeję, która pokazuje nieskończoność możliwości tego instrumentu. [Recenzja]
VALENTINA GONCHAROVA – Ocean: Symphony for Electric Violin and other instruments in 10+ parts
(Hidden Harmony)
To monumentalne nagranie, powstałe za żelazną kurtyną w czasach pierestrojki, łączy minimalizm, drona-music i improwizację opartą na zelektryfikowanych skrzypcach i wzmocnionych przedmiotach domowego użytku, ukazując niezwykłą kreatywność ukraińskiej skrzypaczki. [Recenzja]
KLAWO – Klawo
(Coastline Northern Cuts)
Klawo przywodzi na myśl młodą brytyjską scenę jazzową, ze swoim pulsującym funkowym brzmieniem, może też pochwalić się aranżacjami, które orkiestry radiowe PRiTV mogły by grać w swojej złotej erze. Sposób w jaki łączą elektronikę z instrumentami dętymi oraz wciągający groove czynią ich jedną z najbardziej obiecujących grup na scenie. [Recenzja]
MICHAŁ JAN & IMMORTAL ONION – Screens
(U Know Me)
Immortal Onion czasem wymieniają bębny na pady perkusyjne, albo kontrabas na Mooga. Pomysł na Screens zaczął nabierać kształtów, gdy saksofonista i producent Michał Jan Ciesielski, postanowił napisać dla nich kilka utworów – kompozycje charakteryzują się skomplikowanymi polirytmami i muzycznymi akrobacjami, które przywodzą na myśl BadBadNot Good. [Recenzja]
TOMÁŠ NIESNER – Bečvou
(Warm Winters Ltd)
Te przestrzenne, elektroniczne dźwięki są genialnie kontrapunktowane nagraniami natury, a ciężkość równoważą subtelne akordy gitarowe. Niesner unika patosu i stawia na raczej subtelne niuanse, pomysłowe aranżacje i dramatycznie skonstruowaną liryczną opowieść.[Recenzja]
NIKOLAIENKO – Nostalgia Por Mesozóica
(Muscut)
Wodne elektroniczne pasaże przypominają mi dokonania BBC Radiophonic Workshop i nowatorskie rozwiązania wymyślone w latach 80. przez eksperymentalne studia w Kolonii czy Warszawie. Połączenie muzyki konkretnej, sampli, syntetycznych partii z baśniowymi melodiami i sound-artem, tworzą zróżnicowaną, fascynującą i oryginalną narrację muzyczną. [Review]
NOORI & HIS DORPHA BAND – Beja Power!
(Ostinato)
Po koncercie na Le Guess Who? ta płyta mnie zaczarowała. Podoba mi się jej lekkość, kapitalne solówki, gęste basowe linie, które niosą w sobie bluesową lekkość, niezwykłą przebojowość, ale i wyrazisty charakter, zanurzony w tradycji muzycznej beja i podkoloryzowanej sudańską rewolucją. [Relacja z Le Guess Who?]
BRANKO MATAJA – Over Fields and Mountains
(Numero Group)
To melancholijne studium gitary elektrycznej w duchu spaghetti westernów o lekko psychodelicznym zabarwieniu. Mateja wykorzystuje pick-upy, snując melodyjne zawodzenie niczym Omar Khorshid, ale także nakładane na instrument efekty w stylu Roberta Frippa. [Recenzja]
NO TONGUES – ICI
(Ormo, Carton, Pagans)
No Tongues połączyli poetykę miejsca z monumentalnym, wszechogarniającym brzmieniem, transem, rodzajem duchowej ucieczki z konkretnej lokalizacji – stworzyli wyjątkową muzyczną hybrydę, która redefiniuje spojrzenie na folk, jako opowieść o zastanym świecie w formie dźwięku, z którym dialoguje się na różne sposoby. [Recenzja]
WESTON OLENCKI – Old Time Music
(Tripticks Tapes)
Olencki zmyślnie zestawia ze sobą muzyczne tradycje USA, pokazując nowe możliwości improwizacji sterowanej przez sztuczną inteligencję, ale przede wszystkim przenosi nas w czasie, prowadząc przez historię bluegrassu, techniki rejestrowania dźwięku czy radia, pierwszego przekaźnika informacji. [Recenzja]
MAREK POSPIESZALSKI – Polish Composers Of The 20th Century
(Clean Feed)
Marek Pospieszalski zebrał crème de la crème młodej polskiej sceny jazzowej, by zinterpretować twórczość najoryginalniejszych polskich kompozytorów w muzyce współczesnej. Jest tu miejsce na porywające crescendo przeplatane buzującym noise, gęsty walc z wyrazistymi dęciakami ale też wpływy Williama Basinskiego.[Recenzja]
WOJCIECH RUSIN – Syphon
(AD93)
Rusin zestawia operowe wokale z elektroniką tworzoną w estetyce Orange Milk z wykorzystaniem elementów hiper popu, nagrań terenowych i syntezy w duchu Sote. Czasem zapuszcza się w piosenkowe kompozycje z Eden Girma, Emmą Broughton i ciekawą kameralistykę, innym razem w quasi-folk. [Recenzja]
SPALARNIA – Usta
(self released)
Na Ustach dominuje klubowe, nierówne brzmienie, dopełnione warstwą synthów. Melodie nie są wyabstrahowane z rzeczywistości i dzięki temu wszystkie te puzzle poukładane razem rezonują mocno. A przy okazji niektóre zwrotki wpadają w ucho. Artysta łączy pop, piosenkę zaangażowaną, wszystko wzmacnia efektem autotune. [Recenzja]
SSABÆ – Azurescens
(Few Crackles)
Zgrana zespołowa impresjonistyczna sesja, która stawia na harmonijne granie na pograniczu ambientu, kameralnej orkiestry, rozkładającej umiejętnie proporcji między tym, co akustyczne a elektroniczne. Delikatny i rezonujący album, który odkryłem pod koniec roku i pochłonął mnie kompletnie.
ŠIROM – The Liquified Throne of Simplicity
(Glitterbeat)
Na swoim magnum-opus Širom czerpie inspirację z surowego basu i transu Natural Information Society, rozciągając narrację od medytacji i ukojenia do rosnącej ściany dźwięku. Albo zaczynają od powtarzającego się motywu na banjo, uzupełnionego wokalem poprzez oszałamiające crescendo, gdzie skrzypce i chóralny śpiew łączą się w stereofoniczną polifonię na perkusji. [Recenzja]
TANYA TAGAQ – Tongues
(Six Shooter Records)
Tanya Tagaq nie zawsze śpiewa konkretne słowa, czasem po prostu wydaje dźwięk, buduje echo, szamański głos miesza się ze złością i wywoływaniem duchów przeszłości. Tongues jest wymownym i bardzo mocnym rozliczeniem z obecnym po II Wojnie Światowej kolonialnym uścisku Inuitów w Kanadzie. [Recenzja]
SILVIA TAROZZI & DEBORAH WALKER – Canti di guerra, di lavoro e d‘amore
(Unseen Worlds)
Silvia Tarozzi i Deborah Walker w niezwykły sposób interpretują pieśni emancypacyjne kobiet z północy Włoch z okresu II wojny światowej. Czerpiąc z muzyki współczesnej, pokazują na nowo niezwykle liryczne, ale i przejmujące folkowe lamenty. [Recenzja]
EMAHOY TSEGUÉ-MARYAM GUÈBROU – Emahoy Tsegue-Maryab Guebrou
(Mississippi Records)
Można w jej muzyce usłyszeć Duke’a Ellingtona, można Chopina albo Debussy’ego. Pianistka, którą uwielbia Norah Jones, łączy charakterystyczne etiopskie brzmienie z wpływami całego świata, czego efektem jest oszczędna, subtelna i liryczna muzyka. [Recenzja]
KOMPILACJE
A Collective Memoir
(Urvakan)
Armeński festiwal zadał temat przewodni – kolektywnej pamięci – artystom, którzy korzystają ze środków bardziej lub mniej z nią związanych: muzyka konkretną, loopami tworzonymi na taśmach, dźwiękowym kolażem, nagraniami terenowymi albo pełnymi pogłosów dubami.
The Border
(Bocian)
Pomoc uchodźcom na polsko-białoruskiej granicy zaowocowała charytatywną kompilacją zbierającą tuzy europejskiej i polskiej improwizacji, którzy udostępnili masę premierowego materiału, który zachwyca bogactwem i zróżnicowanymi sposobami eksploracji akustyki i elektroniki.
Borga Revolution! Ghanaian Dance Music in the Digital Age Vol. 1
(Kalita)
Disco i funk z Ghany z lat 70 wskrzeszony pół wieku później. Wtedy muzyka zachodnia wpłynęła na tamtejszych artystów, którzy stworzyli nagrania błyskotliwe i pociągające także dziś – teraz Zachód może się o tym przekonać.
Construction vol. 2
(Kultura Medialna)
Festiwal Construction nie odbył się w tym roku w Dnieprze z wiadomych powodów, za to skompilował jedną z najbardziej spójnych stylistycznie kompilacji z utworami ukraińskich artystów, nagranymi po 24 lutego.
Czech and Slovak Dungeon Synth Compilation
(Nomad Sky Diaries – Sky Burial)
Półtorej godziny niezwykłej muzyki z Czech i Słowacji, dla której punktem wyjścia jest dungeon synth, ale oferuje znacznie więcej: od folkowych i średniowiecznych motywów przez mroczne syntezatorowe fascynacje, po black metalowy ciężar.
Dobrostan
(Kanu Kanu)
Efemeryczny label powrócił z polską reprezentacją artystów czerpiących z ambientu i muzyki syntezatorowej, zbierając najciekawszych przedstawicieli gatunku tworzących muzykę kojącą, przestrzenną i na swój sposób medytacyjną.
La Materia Verbal – Antología de la Poesía Sonora Peruana
(Buh)
Wytwórnia z Peru eksploruje niezwykłe krajowe archiwa, tym razem sięgając po poezję dźwiękową – zarówno z lat 80. i 70. początku XXI wieku i ostatnich kilku lat. Każdy kraj powinien mieć swoje But Records.
Saturno 2000: La Rebajada De Los Sonideros 1962-1983
(Analog Africa)
Rebajada to zwolniona i obniżona w brzmieniu cumbia, która z jednej strony jest o wiele bardziej taneczna, a z drugiej pozwala dokładnie przyjrzeć się złożoności tego gatunku. Kapitalne odkrycie fenomenalnej sceny kształtującej się na przestrzeni dwóch dekad.
Wspólna sprawa
(Plusz Tapes)
Od hardcore, przez post-punk, lo fi po Indie i cold wave – świetny przegląd polskiej sceny gitarowej, która gra zabójczo, intensywnie, czasem nowatorsko, kiedy indziej prosto i dosadnie.
Vahel ü li / The Link Between
(Sünoptik)
Estońską reprezentacja sceny improwizowanej i eksperymentalnej – od osobliwych pejzaży dźwiękowych, szalonych jammów po ciekawe interpretacje muzyki tradycyjnej.
’80s Underground Cassette Culture: Volume 2
(Contort Yourself)
Syntezatorowe eksperymenty, proste bit maszyny, obskurna muzyka z pogranicza techno i minimal wave z całego świata. Ominęła mnie pierwsza część kompilacji, druga jest równie dobra – przebojowa i chwytliwa, ale i pełna mroku jednocześnie.