Tanya Tagaq nie zawsze śpiewa konkretne słowa, czasem po prostu wydaje dźwięk, buduje echo, szamański głos miesza się ze złością i wywoływaniem duchów przeszłości. Tongues jest wymownym i bardzo mocnym rozliczeniem z obecnym po II Wojnie Światowej kolonialnym uścisku Inuitów w Kanadzie.

>>>Read in English<<<

Lektura książki „27 śmierci Toby’ego Obeda” Joanny Gierak-Onoszko jest doświadczeniem wstrząsającym. Ukazała się wyłącznie w języku polskim, ale przybliża tragiczne wydarzenia wynarodawiania dzieci Inuitów, rdzennych mieszkańców Kanady i tego, jakim echem dziś odbija się ich historia w owym kraju. Bohater, Tony Obed, jest jednym z Ocaleńców – przeszedł drastyczny system edukacji dla rdzennych mieszkańców, którego celem było oddzielenie go od rodziców, a następnie całkowite odcięcie od kultury, tradycji i języka.

Tanya Tagaq mówi głosem Ocaleńców, przedstawia ich perspektywę. Tworzy od 15 lat, za muzykę otrzymała nagrodę Polaris Music Prize, za działania społeczne Order Kanady. Specjalizuje się w śpiewie gardłowym i chociaż występowała przede wszystkim na festiwalach muzyki folkowej, to ta sytuacja się zmienia – można ją było usłyszeć na albumie Medulla Bjork, grała z Kronos Quartet czy Mike Pattonem.

Tongues bazuje na jej opowieści „Split Tooth” z 2018 roku, opisującej biograficzne historie w kanadyjskiej tajdze; być może wiele punktów byłoby zbieżnych z historią Obeda. Album jest wymownym i bardzo mocnym rozliczeniem z historią, obecnym po II Wojnie Światowej kolonialnym uścisku w Kanadzie. Nie jest miło – „In Me” zaczyna się od przeraźliwego gardłowego warkotu, jakbyśmy zetknęli się ze złym Gullumem z Władcy Pierścieni albo trafili do jądra ciemności. Kolejne utwory wydają się rozwijać wokół określonej narracji, niekoniecznie jako proste kompozycje, bardziej jako pewne miniatury form quasi-słuchowiskowych; niektóre zamykają się w 2-3 minutach. Utwór tytułowy ma nieregularną formę muzyczną, dosyć abstrakcyjną, ważniejsza wydaje się melodeklamacja, czy też deklaracja: „They took our tongues / You can’t take that from us / You can’t take our blood”, ale też bezpośrednie odwołania do tego, jak rdzennej ludności narzucano chrześcijaństwo: „I don’t want your god / Put him down / Inuuvunga (I am an Inuk)”.

Gęsta basowa muzyka i tłumione bity mają w sobie grozę, a głos wokalistki mrok i swego rodzaju mroczne proroctwo. Otwierające album, powtarzane zdania „Eat your morals / Eat your thoughts / Your sinew” brzmią niewyraźnie i przeraźliwie jednocześnie. „Colonizer” bazuje na mantrze tytułu w narastającym basowym uniesieniu, aż po uderzenia perkusji w finale. „Teeth Agape” przy tłumionym technoidalnym bicie przywołuje chęć zemsty. „Monster” dwuznaczną celebrację rodzinnego ciepła, wypowiadany tekst na tle pulsującego bitu i syntezatorowych smug. „Birth” to narastające muzyczne glissando, pełne napięcia i złości. 

Tanya Tagaq nie zawsze śpiewa konkretne słowa, czasem po prostu wydaje dźwięk, buduje echo, szamański głos miesza się ze złością i wywoływaniem duchów przeszłości. Czasem wkracza w obszary niby-rapu jak w „I Forgive Me”. Całość składa się w przejmującą opowieść o utracie języka, ograbianiu z kultury i straszliwym systemie, który wiele lat poniewierał rdzenną ludność. Artystka buduje opowieść ze skrawków słów, chociaż wiele dopowiadać nie trzeba, bo wszystko brzmi (niestety) jasno, wymownie. Podobnie jak teledysk do „Coloniser”: płonące kościoły, efekt protestów z 2021 roku i topniejące pomniki budowane przez system i dominujący katolicyzm w kraju. Niech sprawiedliwości stanie się zadość.

TANYA TAGAQ Tongues, Six Shooter Records.