Mój przegląd scen Europy Środkowej i Wschodniej powraca, z tym wydaniem odkrywającym drony, ciemność i piękno bułgarskiego podziemia.
Pamiętam, że po raz pierwszy usłyszałem o Bułgarii z opowieści mojej mamy, która pojechała tam na wakacje w 1982 roku, kiedy w Polsce wprowadzono stan wojenny. Słoneczne plaże na wschodzie kraju były atrakcyjne, zwłaszcza jeśli można było odpocząć od hibernowanej Polski.
oza mnogością bułgarskich kurortów, kiedy czytam artykuły o muzyce tego kraju, dominuje nacisk na niesamowite tradycje ludowe eksplorowane przez Bułgarskie Państwowe Radio & Telewizyjny Żeński Chór Wokalny, zwłaszcza ich album Le Mystère des Voix Bulgares, który został wydany przez 4AD prawie dekadę przed tym, jak moja matka kąpała się nad brzegiem Morza Czarnego. Trudno się dziwić, że ten zespół tak mocno zapisał się w naszej pamięci, skoro tak niewielu artystów z Europy Wschodniej przebiło się do szerszej świadomości w czasach żelaznej kurtyny.
Kiedy piszę te słowa siedząc w Gdańsku, na północy Polski, za oknem widzę ponurą pogodę. Jeśli pada śnieg, natychmiast topnieje. Jeśli mróz się nasila, na chodnikach tworzą się lodowiska. Ostatnią rzeczą, jaką chce się robić, jest wychodzenie z domu. Mam na tę sytuację ścieżkę dźwiękową, którą nazwałem Dark Drone Bulgaria – ciężkie, monotonne ściany gitar, elektroniczne pasaże i nagrania terenowe. To muzyka zatrzymująca czas, która z każdym odsłuchem staje się coraz mroczniejsza. Słuchanie jej może przygnębić, ale w pewnym momencie ujawnia się ukryte piękno.