Kiev Office konsekwentnie podążają tropem nieoczywistości i zagadkowości. Z jednej stronie w warstwie brzmieniowej, z drugiej w tekstach. „Modernistyczny horror” najlepiej z dotychczasowych płyt jest dopracowany produkcyjnie, a jednocześnie w najlepszym stopniu muzycznie staje się płytą drogi – nadaje się do podróży samochodem, rowerem albo spacerowania pieszo. Z tą ostatnią z resztą mocno się wiąże – płyty gdyńskiego tria są silnie osadzone w ich rodzinnym mieście, czemu zespół daje wyraz w tytułach i licznych nawiązaniach. Tym razem to perspektywa ukazana trochę z boku, psychodeliczna, ale jednocześnie outsiderska. „Wychodzę na spacer / i wchodzę prosto w krzaki / Uciekam od wszystkich / od tej dużej szarej masy” śpiewa Michał Miegoń w otwierającym płytę utworze „Odręby rewiry” po czym dodaje „No chodź ze mną na bunkry” wyraźnie wskazując szlak zainteresowań. Zostawia modernistyczną i estetyczną Gdynię na rzecz obrzeży, przemierza inne szlaki i nieoczywiste miejsca, a utwór wieńczy psychodeliczny koniec, który pozwala się zgubić, zamiast od razu wrócić do Śródmieścia. „Coraz więcej drzwi zostało zaspawane” śpiewa w kompozycji „Jądro miasta”, zdając się szukać gdyńskiej tożsamości nie tam, gdzie robią to wycieczki przypływające promami ze Skandynawii. Gdynia ma różne oblicza, czasem ukazane w formie trochę abstrakcyjnej albo komiksowej jak w „Daj mu jeść” gdzie teksty są bliskie dokonaniom szczecińskiego Pogodno z okresu „Sejtenik Miuzik & Romantik Loff” czy „Hajle Silesia”: „balkony jak batony / pokryte są z zewnątrz / grubą czarną papą / jak nadzienie czekoladą / jeśli mógłby zjeść ten dom / jeśli byłby ptasim mleczkiem / ludzie i meble byliby pianka / a cegła czekolada”.

Świetnie brzmi punkowa i krótka „Lekcja 1”, jeden z najlepszych utworów na płycie autorstwa basistki Joanny Kucharskiej (szkoda że pozbawiony tekstu na bandcamp). Na przeciwnym biegunie leży „8 lat w Tybecie”, w którym również śpiewa basistka zespołu – zamykający płytę utwór jest oniryczny, pełen przestrzeni. Wycofanie i przebijająca z niego melancholia ciekawie kreśli całokształt materiału – znów funkcjonującego na marginesie, chociaż w porównaniu do wcześniejszych albumów bardzo często przebojowego. Być może nawet tym tropem poszedł Goran, który wyprodukował album; nie jest on już taki surowy jak wcześniej. Może dzięki temu to najmocniejszy krążek w ich dotychczasowym dorobku.

Kiev Office, Modernistyczny horror, Nasiono, 2017.

Jakub Knera