Jeśli długo w Trójmieście brakowało muzyki dziwnej to pochodząca stąd Olga Szymula wypełnia tę lukę. „2”, jej pierwszy solowy album (wcześniej wydawała m.in. z Piotrem Cisakiem czy z Marcinem Dymiterem) jest osobliwym tworem, któremu równie często co do klasycznego studyjnego wydawnictwa, blisko do słuchowiska czy specyficznej dźwiękowej instalacji. Kiedy wydawnictwo otwiera pierwszy utwór, jedynie z muzyką jest jeszcze w miarę spokojnie, ale kolejne kompozycje (łącznie cztery) wprowadzają w jej muzyczny, trochę schizofreniczny świat.

Szymula nie tworzy piosenek, chociaż śpiewa i wykorzystuje chociażby pianino, którym żywo sobie akompaniuje. To w większym stopniu muzyczne impresje i awangardowe formy, w których pojawia się wokal i różne dźwięki – od hałaśliwego noise, przez zgrzyty, elektroniczne wstawki czy krótkie partie instrumentów. Forma tych utworów jest mocno otwarta i wydaje mi się, że w dużej mierze bazują na improwizacja, co zwłaszcza przez pryzmat dotychczasowych koncertów artystki jest mocno odczuwalne. Pogłos, zapętlone wokalizy, subtelne bity – całość tworzy bardzo oniryczny, a jednocześnie psychodeliczny klimat. To parasłuchowisko buduje przedziwny krajobraz brzmień i skojarzeń – z jednej strony nie jest natarczywy, ale z drugiej nie słucha się go ze spokojem, cechuje go niepewność, tajemnica i specyficzny mrok.

Szymula bawi się sonicznym spektrum, jest w tym niespokojna, wydawałoby się też efekt jest nie do końca spójny, ale jako całość „2” brzmi ciekawie pod kątem narracji. Zwłaszcza gdy dobrniemy do utworu „Gry i zabawy”, który w swoim tytule ma makabryczny pomysł na zabawy, deklamowany w pewnym momencie trochę w manierze Wojciecha Bąkowskiego. „2” jest tworem dziwnym, psychodelicznym, inkorporującym pewne piosenkowe formy, mocno zniekształcone, zabrudzone muzyką noise, elektronicznymi zgrzytami i szumami. Szymula jest gdzieś w tym wszystkim po środku – jako źródło traktuje eksperyment, improwizację i zniekształcenie, ale kieruje się w stronę bardziej domkniętych form. Finalnie jednak lawiruje pomiędzy tymi dwoma obszarami – zbyt piosenkowa dla poszukiwań awangardowców, zbyt awangardowa dla wielbicieli piosenek. Ale wciągająca, bo nieoczywista.

Olga Szymula, 2, Nomadic Island, 2016.

Jakub Knera

Caly album do odsłuchu: http://nomadicisland.net/