To była jedna z najdłużej oczekiwanych przeze mnie płyt. Poprzednia, Pańskie Wersety z 2013, mimo że nagrana trochę ze zgrywą, była szalenie ciekawa. Stan Prac to krok do przodu, przede wszystkim dlatego że Adam Witkowski i Maciek Salamon nauczyli się grać na perkusji i gitarze. Ale też dlatego, że długo dopracowywany pomysł na Nagrobki wypalił rewelacyjnie. Od intro przypominającego to, co dzieje się na płytach metalowych, przez brzmienie, udział gości (świetne wykorzystanie dęciaków w Zarazie, które nie są nadętym ornamentem, ale celowym i trafnym uzupełnieniem) po – przede wszystkim – teksty. Duet śpiewa na przedszkolną modłę. Przerażający tekst „Jesteśmy Nagrobki / czarne Nagrobki / buźki mamy czarne / a w sercach mamy nic”. Zmieniają w stosunku do pierwszej wersji Blady Świt z rozbudowaną drugą częścią utworu. W Na śmierć zapomniałem, gdzie eksperymentują na instrumentach i mając świadomość, że nie będąc wirtuozami, robią to frapująco. A w Dla Grzesia trawestują Grechutę. Witkowski i Salomon zaglądają śmierci w oczy, śmieją się do niej, ale jednocześnie bez patosu i kiczu o niej mówią. Grają w prosty sposób, ale jednocześnie niebanalnie – podobnie jest z tekstami, niby niezbyt skomplikowanymi w formie, ale intrygującymi. No bo, na ile sposobów można odczytać taki fragment: „Dziękuję Ci tato że mnie zrobiłeś / następnym razem zastanów się chwilę“? Nagrobki brzmią sugestywnie, przekonująco i redukując tematykę tekstów, wychodzą ze swojego założenia śpiewania piosenek o śmierci obronną ręką. Jeśli w jakimś stopniu można ich traktować jako odłam zespołu Gówno, to ten materiał brzmi o wiele lepiej, zarówno koncepcyjnie jak i realizacyjnie. Brawo.

Nagrobki, Stan Prac, BDTA, 2015.

Jakub Knera