Zagan Acoustic, a także sam lider zespołu Paweł Zagańczyk eksplorują swoje zainteresowania na wielu różnych polach. Wystarczy posłuchać dotychczasowych nagrań zespołu, ale też sięgnąć po ostatnią solową płytę wyżej wspomnianego akordeonisty, dedykowaną tangu. Już otwierający album „nagaZ” nasuwa skojarzenia z muzyką klezmerską, której bliskie jest z resztą samo instrumentarium zespołu, nie wspominając o wcześniejszych zainteresowaniach minimal music. Akustyczny kwartet na swojej poprzedniej płycie „3:1” wykonywał własne kompozycje, teraz sięgnęli po dzieła innych twórców, napisane specjalnie z myślą o tym składzie, a więc niejako dostosowane do instrumentarium i estetyki, której zespół hołduje. Już sam tytuł wskazuje kierunek, w którym tym razem podąża Zagan Acoustic – folk rozumiany na wiele sposobów, ale w formie bardzo żywiołowej i skocznej, czasem wręcz niezwykle ludycznej, przebojowej (tytuł nawiązuje w końcu do rock’n’rolla).

Dziewięć znajdujących się na płycie utworów buduje bardzo barwną, a jednocześnie zwartą paletę inspiracji. W jednym z wywiadów w sieci Paweł Zagańczyk odniósł się do tego jak obecnie polski folklor jest przedstawiany, z jednej strony sytuując Golec uOrkiestra, z drugiej Kapelę ze Wsi Warszawa. Zagan Acoustic lawirują gdzieś pomiędzy tymi biegunami: z jednej strony zachowują bardzo przebojowy, skoczny i łatwy do przyswojenia charakter, z drugiej strony nie zbaczają na mieliznę cepelii. Bardzo wyraziste brzmienie instrumentów i motoryka kompozycji to znaki rozpoznawcze tego składu, chociaż na pierwszy plan bezsprzecznie wysuwa się akordeon Zagańczyka z którym zacięcie dialoguje klarnet Andrzeja Wojciechowskiego, czasem wspomagany przez skrzypce Joachima Łuczaka – ma to miejsce zwłaszcza w tych bardziej lirycznych momentach, kiedy basowa sekcja rytmiczna ulega wyciszenia.

Chociaż to zupełnie inna estetyka, pamiętam jak o folku opowiadał Romek Puchowski, przywołując ten gatunek jako opowieści ludzi, miast i wsi, dedykowany codziennym i prostym historiom. Muzyka Zagan Acoustic ma w sobie posmak wiejskich krajobrazów, przemierzanych z zainteresowaniem, narracja buduje wielobarwną mozaikę, której także przyświeca podróżnicza dramaturgia, akcentowana przez mnogość odniesień w kolejnych utworach (ale też zdjęcie na okładce, na którym ZA maszerują niczym muzyczna trupa) – jest miejsce dla tradycji chorwackiej, kujawskiej czy izraelskiej. Czwórka muzyków zręcznie między tymi stylistykami lawiruje, tworząc bardzo skoczną, ludyczną, ale jednocześnie pełną erudycji wizję muzyki.

[Jakub Knera]