W książeczce dołączonej do płyty „PUSZ” czytam, że inspiracją do tego wydawnictwa były opowieści pradziadka Pawła Osickiego i zainteresowanie muzyka historią Polski, a także chęć odświeżenia pieśni patriotycznych. Idea dobra, chociaż w nadmiarze powstańczych i historycznych projektów trąci trochę myszką. Spróbujmy jednak na początek odciąć się od tradycji i spojrzeć na kompozycje na płycie „Pąki białych róż” przez pryzmat ich pomysłowości i formy. To bardzo ciekawe i zróżnicowane utwory, także dzięki temu, że stworzyło je grono wybitnych i utalentowanych muzyków, także trójmiejskich: Sławek Jaskułke, Jacek Mazurkiewicz, Antoni Gralak, Krzysztof Pacan, Jacek Szymkiewicz, Michał Kusz, Stanisław Sojka i spiritus movens zamieszania, Paweł Osicki. Zróżnicowane instrumentarium świetnie koresponduje z piosenkową formą kompozycji – brzmią na wskroś współcześnie, a jednocześnie nowatorsko, nie rażą prostotą, ale nie są skomplikowane – akustyczne instrumenty subtelnie splatają się z elektroniką, a ciekawe aranżacje ani przez chwilę nie wywołują poczucia starości, ale wprost przeciwnie, gdyby wyjąć tradycyjne teksty, mielibyśmy do czynienia z płyta skrojoną na rok 2014, świeżą, dopracowaną produkcyjną i najzwyczajniej w świecie ciekawą.

Mamy jednak tradycyjne teksty i tu pojawia się pytanie o ich zasadność, cel a także to, co wnoszą do materiału treściowo. Odświeżenie? Świetnie, ale co więcej, jaki jest w ogóle sens przywoływania opowieści Wroczyńskiego, Lankau, Hałacińskiego, Biernaciego, Konopnickiej czy Krahelskiej? Fajnie słucha się „My Pierwsza Brygada” z gitarowo-jazzowym instrumentarium; głosy Soyki ale też Osickiego i Szymkiewicza bardzo celnie i pomysłowo brzmią w tej nowoczesnej interpretacji. Tyle tylko czy naprawdę jest to konieczne? Czy zespół nie mógłby śpiewać swoich piosenek, mających większe powiazanie z tym co dzieje się tu i teraz. W przesycie tribute-to historycznych i podejmowania powstańczych, ale też historycznych wątków, to kolejna cegiełka do wałkowania polskiej historii. Wychodzi z potrzeby serca, niech będzie, ale czy wnosi coś do muzyczno-tekstowej tradycji? Miło się tego słucha, ale gdyby był to w pełni autorski materiał, słuchałoby się go o wiele lepiej. To piekielnie dobry skład i szkoda, że jedynie reinterpretuje znaje kompozycje, zamiast tworzyć własne utwory; nie powinien być okazjonalnym zespołem od święta (i dla święta), ale regularnie koncertującą orkiestrą, bo takim mianem PUSZ nalezy określić.