Bez przesady należy stwierdzić, że zespół Wilga jest jednym z najciekawszych młodych zespołów gitarowych w Trójmieście, ale także poza nim. Wymykanie się prostym klasyfikacją z jednej strony, a z drugiej przemyślane czerpanie z tradycji muzyki gitarowej, ale też elektroniki czy elementów folku, sprawiają, że to grupa, której muzycy mają pełno pomysłów i potrafią przełożyć je na interesujące utwory. Za tydzień, 10 października w Klubie Żak odbędzie się premiera ich debiutanckiego albumu. Wcześniej kwartet opowiada o swoich inspiracjach i komponowaniu.

Jakub Knera: Wilga ma długą historię – najpierw graliście w innym składzie i pod inną nazwą. Co wpłynęło na tak wiele zmian w zespole?

Kamil Hordyniec: Nigdy nie mieliśmy jednego, z góry ustalonego konceptu na naszą muzykę. Jesteśmy gośćmi, którzy kierują się w tworzeniu własnych rzeczy swoimi aktualnymi „zajawkami”. Zależnie od tego, co w bieżącej chwili najbardziej nas pochłania i inspiruje ma bezpośrednie przełożenie na naszą twórczość. A były i są to rzeczy najróżniejsze – od indie rockowego czy post hardcorowego grania z lat 90 i math rocka, przez jazz, instrumentalny hip hop, na popie i muzyce klubowej kończąc. Pokazuje to, że jesteśmy gdzieś tam dziećmi naszych czasów, nie interesuje nas „podpinanie się” pod skonkretyzowane gatunki muzyczne czy obecne w danej chwili modne i popularne muzyczne konwencje. Zapewne z tego powodu gdzieś podskórnie czujemy, że ideą naszej grupy jest ciągły rozwój i nie zatrzymywanie się na jednym schemacie grania. W pewnym momencie zmiany stylistyczne poszły tak daleko, że zdecydowaliśmy się na zmianę nazwy, aby wręcz symbolicznie zaakcentować kolejną „metamorfozę” zespołu.

Gitarowy zespół wydaje się najbardziej popularną formą muzyczną. Jak postrzegacie potencjał takiego składu – czy startując czujecie, że ta formuła ma wiele do powiedzenia czy może trochę się wyczerpała?

Szymon Wegner: Chyba nie jesteśmy do końca zespołem gitarowym w klasycznym rozumieniu. Staramy się eksperymentować z naszym brzmieniem w różnych kierunkach. Korzystamy również z instrumentów klawiszowych i padów perkusyjnych, które poszerzają nasze brzmieniowe spektrum w elektroniczna stronę. Kiedy chłopaki grali w nieco innym składzie pod nazwą Branches, bliżej im było do etykiety zespołu gitarowego. Teraz brzmieniowo poszliśmy w nieco innym kierunku, chociaż gitarowe partie wciąż są bazą do tworzenia nowych utworów.

KH: Gitara elektryczna jest instrumentem niesamowicie wszechstronnym, daje nieskończenie wiele możliwości jej wykorzystania. Możesz użyć jej w sposób klasyczny, grać na niej jak na instrumencie smyczkowym, preparować dowolnie jej brzmienie za pomocą różnorakich efektów audio, lub wykorzystać ją jako kontroler midi do obsługi innych instrumentów np. syntezatorów itd. Dlatego mam wrażenie, że formuła tak rozumianego „gitarowego grania” jest niewyczerpana. Dodam od siebie, że osobiście nie ma dla mnie znaczenia za pomocą jakich instrumentów powstaje dana kompozycja. Jako słuchacz jestem strasznym formalistą – jeżeli utwór muzyczny jako kompozycja jest ciekawy, poruszający, oryginalny nie jest dla mnie istotne jest czy został zaaranżowany na orkiestrę symfoniczną, powstał metodą samplingu czy wykonano go przy użyciu typowego rockowego instrumentarium.

Amerykańska czy brytyjska tradycja gitarowego grania – do której jest wam bliżej zarówno w waszych upodobaniach jak i tym, do czego chcecie dążyć w muzyce?

KH: Nasze upodobania są dokładnie gdzieś pośrodku. Poza tym od dawna przestałem kategoryzować muzykę w ten sposób. Wydaje mi się, że – pół żartem pół serio – najbliżej jest nam do polskiej tradycji gitarowego grania, bo jesteśmy osadzeni kulturowo w realiach, w których przyszło nam żyć. No niestety nie przeskoczymy tego. Prędzej moglibyśmy zostać drugą Budką Suflera niż Radiohead.

Mateusz Danek: Nie uważamy się za zespół stricte gitarowy, więc wszystkie nasze inspiracje nie skupiają się wokół klasycznej muzyki gitarowej brytyjskiej, czy amerykańskiej. Ja właściwie nawet nie słucham takiej muzyki jakoś szczególnie dużo. Bardziej niż na formie wykonania szukam w swoich inspiracjach pewnej wrażliwości. Słucham bardzo różnej muzyki, jednak zawsze można znaleźć charakterystyczne dla mojego gustu punkty wspólne. Myślę, że taki zbiór cech (dynamika, poziom emocjonalny, rytm) określa nas bardziej, niż porównanie z konkretnymi gatunkami, czy formami muzycznymi. Często łapiemy się na tym, że dana partia instrumentalna przypomina charakterystyczne dla jakiegoś gatunku przebiegi, ale w połączeniu z resztą trudno to wychwycić. W naszej muzyce dość luźno traktujemy zasady określające granice między różnymi formami muzycznymi.

Jak odnajdujecie się w piosenkowych formach – trochę o ten obszar zahaczacie, ale nie w pełni i nie w taki oczywisty sposób. Lubicie grać piosenki? Bardziej rozimprowizowane formy przychodzą wam łatwo?

SW: Nasze utwory powstają na bazie wspólnych improwizacji, co nie znaczy, że nie przybierają piosenkowej formy. Nagrywanie swoich prób pozwala nam powracać do motywów, które powstają w wyniku improwizowania. Eksperymentujemy dalej z tymi formami, które nam się spodobają. Czasem wychodzą z tego piosenki, czasem pozostawiamy je w pół-otwartej formie, zostawiając sobie miejsce na dalszą improwizację. Staramy się równoważyć jedno z drugim, bo obie formy dają nam dużo frajdy.

Sami nagraliście i wyprodukowaliście sobie płytę, a na dodatek brzmi bardzo dobrze. Skąd pomysł na to odważne posunięcie?

MD: Od dłuższego czasu zajmuję się realizacją dźwięku, więc staram się to wykorzystywać w zespole. Daje nam to dużą swobodę działania, więc staramy się tego trzymać i produkować materiał we własnym zakresie. Zaadaptowaliśmy naszą salę prób na studio nagraniowe, więc staramy się wykorzystywać to w pełni. Na próbach ustawiamy sprzęt tak, jak do sesji nagraniowej, bo każda z nich jest od początku do końca rejestrowana. Tą część materiału, którą chcemy zachować, miksuję na bieżąco żeby mieć pełen pogląd na utwór lub jego fragment. Wiele kompozycji powstaje na bazie fragmentów improwizacji, które przypadkowo nam wychodzą. Duży wpływ na to, że coś z nimi dalej robimy ma właśnie proces nagrywania, odsłuchu i budowania na tej bazie pewnego brzmieniowego pomysłu.

Wywiad pierwotnie zrealizowany dla Klubu Żak. Wilga zagra w Żaku razem z zespołem Kristen 10 października. Do 5 października na to wydarzenie obowiązują promocyjne ceny biletów. Szczegóły w zakładce KONCERTY.

[Jakub Knera]
[fot. Michał Biliński]