Supergrupa Pure Phase Ensemble 3 z Lætitią Sadier i Rayem Dickaty w roli liderów, powraca. Zespół w sierpniu zagra trzy koncerty, a dziś ma premierę płyta, będąca rejestracją ich koncertu podczas ubiegłorocznej edycji festiwalu SpaceFest.

Co ich najbardziej zaskoczyło przy pracy nad Pure Phase Ensemble 3? Czy taka warsztatowa forma pracy wpłynęła na nich jako muzyków? Z kim mogliby dalej współpracować? Pełen skład Pure Phase Ensemble 3, najlepsze do tej pory wcielenie warsztatowej odsłony festiwalu Spacefest z okazji premiery płyty i koncertów w Polsce odpowiada na pytania Nowe idzie od morza.

Jarek Marciszewski:

Moje podejście do tworzenia muzyki było mniej więcej takie samo jak zazwyczaj. Atmosfera podczas pracy, indywidualny charakter muzyków były dla mnie inspirujące. Nie często gram w tak dużym składzie, a jednocześnie praca była bardzo płynna i przebiegała w przyjaznej atmosferze. Najbardziej inspirująca byłą obecność aż czterech wokalistek. Widzieć to co są w stanie zrobić w tak krótkim czasie – czysta przyjemność ! Poza tym podobało mi się to, że mieliśmy mało czasu – lubię działać pod presją czasu bo to zmusza muzyka do kreatywności. Ważne jest to z kim pracowałem – obserwowanie „eksplozji” pomysłów i ich obróbka były bardzo uczące. Na pewno mógłbym coś stworzyć z Rayem Dickatym – coraz bardziej pociąga mnie muzyką improwizowana i Ray jest osobą od której mógłbym się dużo nauczyć.

Sławek Draczyński:

Najbardziej podobała mi się różnorodność, którą udało się okiełznać w godzinnym materiale tworzonym w bardzo sympatycznej atmosferze (mimo ciśnienia czasowego). Ja tak zawsze pracuję, więc tempo i demokracja wynikająca z pracy w zespole nie były zaskakujące …  i pewnie to mi się najbardziej podobało. Mógłbym zagrać z każdym z muzyków PPE3 – pod warunkiem, że ja gram na trójkącie, kasą z koncertów dzielimy się po połowie, a w hotelu to ja dostaję pokój z WC.

Ray Dickaty:

Najbardziej zaskoczyło mnie jak łatwo wywiązała się między nami przyjazna atmosfera. Sala prób była dobrą, twórczą przestrzenią. Nikt nie wychylał się ze swoim ego, nikt nie martwił się, że może zabraknąć pomysłów – bardzo dobrze się nam razem rozmawiało i komunikowało. Chociaż muzycy pochodzą z różnych środowisk i grają na różnych poziomach szybko stało się jasne, że wszystkie pomysły – dobre lub złe – są mile widziane. Oczywiście Lætitia razem ze mną szybko omówiła koncepcję i punkty wyjścia dla tej muzyki i to faktycznie wpłynęło na wybory muzyków. Wiedziałem, że chcę wykorzystać dużo wokali, ale myślę, że słuchacze byli zaskoczeni, kiedy okazało się, że Lætitia nie będzie pierwszoplanową gwiazdą, ale że wszyscy będą mogli zabłysnąć. To ułatwiło nam komunikację i wzmocniło pewność siebie przy sugerowaniu pomysłów. Podoba mi się to, że nie mieliśmy odwrotu. Podejmowaliśmy decyzje szybko, a nasze pomysły miały ograniczony czas, w którym się rozwijały, ukształtowując się w konkretny utwór. Czy jest ktoś z kim chciałbym zagrać? Odmawiam odpowiedzi na to pytanie. Właściwie byłbym szczęśliwy móc grać z każdym, ponieważ każdy będzie wyzwaniem i niezdefiniowaną podróżą.

Lætitia Sadier:

Do tworzenia w Pure Phase Ensemble 3 podeszłam z całkowicie otwartym umysłem. Doszłam do wniosku, że będzie to najlepszym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę, że nie znam nikogo z muzyków, poza Rayem. Byłem zaskoczona talentem i profesjonalizmem wszystkich osób: każdy chciał stworzyć muzykę najlepiej jak tylko potrafił. Byliśmy dobrze dobrani do siebie, a przyświecało nam to samo zadanie: stworzyć coś co bedzie jednocześnie piękne i niekonwencjonalne! Bardzo podobały mi się nadzwyczajne sytuacje, konieczność podejmowania szybkich decyzji, inspirowanych chwilą na miejscu. Ważna była także konieczność zapamiętania wszystkiego – to było bardzo ekscytujące! Chciałabym zagrać w duecie z niejedną osobą. Uwielbiam Gosię, Asię i Magdę, już z nimi mogłabym dużo zrobić. Fajnie byłoby też zagrać z Rayem albo Kubą Kozakiem!

Jakub Kozak:

Myślę, że najbardziej zaskoczyło mnie tempo w jakim pracowaliśmy, pomysły same rodziły się w bardzo szybkim czasie i z minuty na minutę piosenki stawały się coraz lepsze. A co do mojego podejścia do muzyki to po tych warsztatach wiem na pewno, ze gitara nie musi byc zawsze na pierwszym planie, a także to, że im mniej instrumentów w kompozycji, tym utwór może być ciekawszy. Najbardziej podobała mi się dyscyplina wszystkich uczestników – Lætitia i Ray czuwali nad komponowaniem i powstawaniem piosenek, przy czym w umiejętny sposób dyrygowali każdym z nas. Bardzo ciężko mi wskazać jedną osobę, z którą chciałbym stworzyć duet, wszyscy byli niesamowici, ale wiem na pewno, że bardzo chętnie pograłbym razem z dziewczynami z Enchanted Hunters. Podczas warsztatów mieliśmy miejsca obok siebie i jakoś dobrze mi się czuło ich muzyczne flow, poza tym Gosia i Magda są super!

Małgorzata Penkalla:

Podobało mi się to, jak szybko poszczególne pomysły można zaaranżować do formy piosenki. W Enchanted Hunters najczęściej stosujemy metodę żmudnej rozkminy i zastanawiania się nad każdym dźwiękiem. Tu nie było na to czasu – trzeba się było zdać na intuicję. Taka współpraca jest bardzo rozwijająca. Pracując nad utworem w domu, masz tyle czasu, ile tylko chcesz, a tutaj musisz się postarać osiągnąć podobnie dobry efekt praktycznie na poczekaniu. Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo mi to pomogło przy innych zespołach, do których dołączyłam w 2014 roku – o wiele łatwiej mi się wymyśla ścieżki w zespole Michała Bieli, Anthonym Chorale i Pictorial Candi, a nasz materiał z Etamskim jest w większości improwizowany. Nie szło by to tak sprawnie, gdyby nie tych kilka intensywnych dni w grudniu. Z kim chciałabym coś nagrać? Oczywiście Lætitia Sadier. Jestem jej wielką fanką. Można powiedzieć, że zespół Stereolab ukształtował mój muzyczny gust. Dżezowate harmonie, chórki  – czyli  to, z czym kojarzone jest Enchanted Hunters, wzięło się w dużej mierze stamtąd. Kiedy pracowałyśmy z Magdą, Asią i Lætitią nad aranżacją wokali, nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Uderzyło mnie też, jak sympatyczną, spokojną i pragmatyczną jest osobą. Zawsze w momentach wątpliwości proponowała, żeby motywy uprościć, i zawsze wychodziliśmy na tym lepiej.

Joanna Kuźma:

Jako że brałam już udział w warsztatach przy okazji pierwszej edycji festiwalu Spacefest, a ich forma pozostała taka sama, zaskoczenie na pewno było mniejsze niż za pierwszym razem. Wówczas uderzyła mnie bardzo swobodna atmosfera, sprzyjająca tworzeniu muzyki. Tak, była zaskoczeniem, gdyż osobiście muszę mieć odpowiednie warunki żeby się otworzyć i nie wstydzić. A tak było, zarówno podczas PPE1 i PPE3. Podobało mi się to, że można skupić się przez kilka dni tylko i wyłącznie na tym projekcie, totalnie się w nim zanurzyć. Materiał który tworzy się w tym czasie nie ma szans w najmniejszym stopniu się znudzić przez te dni, więc z jednej strony, gdy gramy koncert jest to wciąż ekscytujące, a z drugiej takie kilka dni intensywnego skupienia pozwala przygotować się na tyle dobrze, żeby czuć się na koncercie w miarę pewnie. Bardzo ciężko by mi było wybrać jedną osobę z którą chciałabym zagrać. Mam wrażenie że podczas PPE3 wszystkich bez wyjątku łączyła jakaś nić porozumienia.

Kuba Świątek:

Podczas pracy w Pure Phase Ensemble 3 w sumie nic mnie nie zaskoczyło. Uwielbiam takie spontaniczne akcje muzyczne i jestem do tego przyzwyczajony. Z kim najchętniej bym zagrał? Wybrał bym Ray’a. Jest bardzo otwartym i doświadczonym muzykiem.

Magdalena Gajdzica:

Przed graniem z PPE 3 nie sądziłam, że kiedykolwiek będę grać kilkunastominutowe utwory oparte na improwizacji, to z pewnością nowość w moim repertuarze. Podobało mi się, że mimo braku czasu praca szła bardzo sprawnie. Trudno uwierzyć, że przy tak dużej ilości muzyków obyło się bez spięć i konfliktów. Śpieszyliśmy się z tworzeniem utworów i nie było czasu na wybrzydzanie, każdy musiał rzeczowo komunikować co należałoby zmienić i jak. Osobą, z ktorą chciałabym zagrać pewnie byłaby Lætitia Sadier. Jestem wielką fanką tego co robiła w Stereolab. Okazała się być również bardzo sympatyczną osobą z poczuciem humoru, myślę że mogłybyśmy się dogadać.

Album Pure Phase Ensemble 3 „Live at Spacefest” ukazuje się dzisiaj, 1 sierpnia nakładem Nasiono Records. Można go kupić przez na stronie wytwórni albo na ich stoisku na Off Festivalu. Płyta będzie również do zdobycia na jednym z dwóch koncertów zespołu: 20 sierpnia zespół zagra w Gdańsku w CSW Łaźnia w ramach serii koncertów „Dolne Miasto na Żywo”, a 21 sierpnia wystąpi w Warszawie na Placu Zabaw w ramach cyklu „Lado w Mieście”. Szczegóły w zakładce KONCERTY.

[Jakub Knera]