Bardzo często muzyka ambientowa intensywnie korzysta z możliwości, jakie dają gitary elektryczne. Coraz częściej także wykorzystuje je na modłę drone metalu, intrygująco poszerzając spektrum rozwijających się długich kompozycji opartych na jednostajnym dźwięku, trwającym w nieskończoność. Piotr Cisak wraz z kolejnymi albumami rozwija tę fascynacje, budując swój najnowszy album „Essentia” w oparciu o brzmienie gitary elektrycznej. Dwie strony kasety to niskobrzmiące, gitarowe zagrania, rozciągnięte i zapętlone w niskim, gęstym dronie. Pierwiastek metalowy jest odczuwalny już w pierwszej minucie „De Memoria et Reminiscentia”, kiedy nagranie stopniowo wyłania się z ciszy. Instrumentarium jest w tym przypadku szalenie istotne – nie są to ambientowe plamy oparte o nagrania terenowe, promieniście rozkwitające; to raczej coraz bardziej obezwładniający mrok, trochę spod znaku Svarte Greiner. Cisak jednak nie poprzestaje na jednej gitarowej warstwie, bo po prostu byłoby to niewystarczająco atrakcyjne. Dodatkowe dźwięki pojawiają się już na stronie A, ale dopiero „De Ente et Essentia”, gitarowy dron równoważą nagrania terenowe, szumy i noise’owe sprzężenia w tle, dźwięk nie wybrzmiewa w czystej, wytłumionej formie, ale miesza się z pozostałymi źródłami muzyki. Nagranie jest bardziej brudne, a przez to mniej jednoznaczne, bardziej zróżnicowane. Niespodzianką, swego rodzaju dopełnieniem jest bonus w cyfrowej wersji wydawnictwa, utwór „Caelo et Mundo” z gościnnym udziałem skrzypaczki Teoniki Rozynek. W tym utworze Cisak porzuca drone’ową konwencję, a utwór w większej mierze zbudowany jest z warstw skrzypiec, ale też sampli szmerów i zgrzytów, które razem nadają kompozycji rozedrgany i bardziej rozwarstwiony charakter. Utwór ma mniej melodyjny charakter, sprawiając jednocześnie wrażenie bardziej chaotycznego; konglomerat dźwięków, w którym skrzypce szaleją na pierwszym planie z niższym, wyczuwalnym w oddali dronem w tle. To swego rodzaju dodatek, odstający od dwóch poprzednich kompozycji, a jednocześnie wykorzystujący inne elementy i metodologię, które jak na ten album, jawią się jako ciekawostka, ale warta uwagi.

[Jakub Knera]