Moc eksperymentalnych koncertów w małej przestrzeni.

Kolonia Artystów rozkręca się z programem muzycznym i dobrze – jak najbardziej jest szansa, aby bez finansowania publicznego sensownie je organizować. Zarówno odbywający się przed tygodniem występ Patryka Zakrockiego jak i piątkowy wieczór pokazał, że kilkadziesiąt osób bez problemu zjawi się w małej sali przy Miszewskiego, żeby słuchać muzyki eksperymentalnej.

Koncert Adama Witkowskiego jako 0404 niestety mnie ominął, co nie znaczy, że nie widziałem go występującego później. Ale po kolei. Jako drugi wystąpił Robert Skrzyński czyli Micromelancolié, którego w ciągu ostatnich dwóch miesięcy dane mi było widzieć dwa razy. W przypadku jego długich, drone’owych kompozycji, czas zdecydowanie działa na korzyść, jednak co za dużo to nie zdrowo – pokazał to ponad godzinny koncert w Toruniu. W Gdańsku Skrzyński zagrał ledwo półgodzinny set oparty o mroczne, drone’owe tła, przeplatane metalicznymi i skrzypiącymi zgrzytami, od których nie raz robiło się cierpko. Nie było jednak sennie i marzycielsko, ale zwięźle i konkretnie, a dzięki zgrzytliwym dysonansom, kompozycje utrzymywały dramaturgię i skrupulatnie budowana narracja – wsparta wspaniałymi filmami obrazującymi San Francisco z 1905 roku – była jednocześnie wyczerpująca.

Występujący po nim Fischerle ułożył set z dwóch, zróżnicowanych części. Pierwsza bardziej oniryczna i ambientowa, brzmiała bardzo przestrzennie i wciągająco. Mateusz Wysocki całkowicie ominął swoje dubowe fascynacje i nie koncentrując się w żadnym stopniu na rytmie, budował mglistą, rozbudowaną, trochę transową kompozycję. W drugiej części do zróżnicowanych warstw dźwięku dodał nierówno rozłożone bity, które ciekawie nadały muzyce rozpędu, ale jednocześnie nie ustrukturyzowały kompozycji w prostą do odczytania formułę. I chociaż finał nie był już tak wciągający jak początkowa część setu, koncert wypadł bardzo dobrze.

Na koniec zaprezentował się Krzysztof Topolski i Wojtek Juchniewicz, którzy razem mieli już okazję zagrać podczas ubiegłorocznego cyklu To Nie Ta Melodia. Kompozycje oparte o bas i perkusję miały w sobie dużą dozę motoryczności i transowości. Na początku to Topolski wyznaczał kierunek improwizacji, ale z czasem Juchniewicz, dzięki minimalistycznej grze na gryfie, zaczął z nim udanie dialogować. Po pewnym czasie brzmienie duetu dopełnił Adam Witkowski, który dołączył do nich z gitarą elektryczną. Wtedy koncert zyskał posmak rockowy, mimo że jego zagrania na gitarze momentami przypominały odrobinę zagrywki Raphaela Rogińskiego w Shofar. Ale na koniec zespół wybrzmiewał bardzo mocno, trochę math-rockowo, a przede wszystkim bardzo ekspresyjnie i otwarcie, pokazując bardzo duży potencjał a jednocześnie muzyczne szaleństwo i nieskrępowanie.

Bardzo dobrze, że w Trójmieście mieliśmy okazję po raz pierwszy zobaczyć artystów ze stajni wytwórni BDTA, oby odwiedzili nasza metropolię jak najszybciej ponownie. Należy się także cieszyć, że Kolonia reaktywuje się muzycznie i nic nie stoi aby w roli mini-klubu muzycznego sprawnie organizowała kolejne wieczory muzyczne. Bo już teraz widać, że nie tylko we Wrzeszczu budzą one bardzo duże zainteresowanie.

BDTA: 0404, Micromelancolié, Fischerle, Topolski/Juchniewicz/Witkowski, Kolonia Artystów, Gdańsk, 04.04.2014.

[Jakub Knera]
[zdjęcie: Sylwester Gałuszka]