Reza niemal w tym samym momencie prezentuje dwa singlowe wydawnictwa, które ukazują jego zróżnicowane podejście do muzyki. Jak na możliwości i szerokie spektrum zjawisk, które dzieją się na scenie dubstepowej i drum’n’bassowej, singiel Rezy „No Control/Unknown Feeling” nie sprawia wrażenia przesadnie nowatorskiego, a wręcz jest dosyć prostą formą jego fascynacji w obrębie tych gatunków. Proste rytmiczne sample stanowią bazę dla dwóch utworów (i trzeciego bonusowego kawałka). Artysta o wiele bardziej różnicuje brzmienie na drugim planie, które buduje w oparciu o narastające, metaliczne brzmienia, zgrzyty, drobne muzyczne interwencje, wzbogacające strukturę kompozycji. Rozpędzony, rytmiczny pierwszy plan, dzięki czemu dobrze współgra z mroczniejszym, wolniejszym i bardziej psychodelicznym, zamglonym tłem. Dodatkowy efekt wzmagają wokale – z tekstami, ale sprawiające wrażenie kolejnych warstw dźwięku, które na tle mocnej, rozgrzanej basowo-bitowej magmy brzmią ostro i wyraziście. Nade wszystko jednak uderza mnie trochę zbytnie wypolerowanie tych utworów, przez co brzmią zbyt ładnie i zbyt gładko, napisałłbym że nawet radiowo.
O wiele ciekawiej prezentuje się singiel wydany przez 31 recordings. „Rain Giver/Thaw” przyjmuje co prawda znacznie inny kształt – nie ma tu wokaliz, są to jedynie instrumentalne utwory – ale więcej tu muzycznych niuansów, bardziej rozbudowanych utworów, w których muzyk stawia na detal, skrupulatnie budowany nastrój czy specyficzny, trochę filmowy charakter. To nagrania o zdecydowanie mniejszym stopniu przebojowości, ale jednocześnie o wiele bardziej intrygujące. Ponadto z powodu braku wokaliz, instrumentalne partie muszą się bronić same – przy „No Control/Unknown Feeling” głos wysuwał się na pierwszy plan, a reszta była niejako do niego dopasowywana. Tutaj jest inaczej, dzięki czemu słychać jak frapujące utwory potrafi budować Reza. Take ukazują jego muzyczny kunszt lepiej i z chęcią posłuchałbym ich jeszcze więcej.
[Jakub Knera]