„Syntonia” kwartetu Mariusza Bogdanowicza na pierwszy rzut oka i ucha, wydaje się albumem stricte jazzowym. Ale nim nie jest, bo odniesień gatunkowych jest tutaj kilka. Mimo że płycie najbliżej jest do mainstreamowego jazzu, muzyka ta prezentowana jest w kilku barwnych odsłonach. Z jednej strony pełno tu melancholijnych, trochę skandynawsko brzmiących melodii, a z drugiej ciepłobrzmiących kompozycji, rodem z południowych krajów europejskich. Momentami przez nagrania prześwituje delikatna bossanova, czasem zespół czerpie ze współczesnej kameralistyki. Cały czas jednak opiera swoje kompozycje na subtelnym brzmieniu instrumentów akustycznych. Trzon składu – poza Bogdanowiczem (którego bas rzadko kiedy wysuwa się na pierwszy plan), dobre wrażenie robią perkusjonalia Sebastiana Frankiwicza i saksofony Adama Wendta, który jest w doskonalej formie – doskonale uzupełnia akordeon Andrzeja Jagodzińskiego i gitary akustyczne Marcina Olaka, które różnicują spektrum brzmieniowe materiału, wprowadzając drobną nutkę egzotyki, a może nawet wielokulturowości. To album miły i przyjemny do słuchania, choć na swojej trzeciej płycie Bogdanowicz nie wprowadza rewolucji. Ale słucha się jej bardzo przyjemnie.

[Jakub Knera]