Judy’s Funeral po swoim obiecującym demo, pojawiają się z nie taka krótką epką, ciekawie wracając do korzeni shoegaze, zanurzonego w noise’owych zgrzytach i hałasach. W Gdańsku, Sopocie i Gdyni prawie nie ma zespołów, które byłyby w stanie zaoferować ciekawe spojrzenie na muzykę około indie-rockową. Mam tu na myśli rzecz jasna bardzo tradycyjne ujęcie tego gatunku, w formie prostych, chwytliwych i przebojowych piosenek, któremu bliżej jest raczej do Pretty Scumbags czy The Sunlith Earth niż Trupa Trupa i Ampacity. A 24 minuty muzyki na „Four Extended Play” wyróżniają tę kapelę na tle innych trójmiejskich formacji z przyklejoną łatką „rock”. Judy’s Funeral nie są z resztą typowym zespołem z tego nurtu – z jednej strony blisko im do przebojowych dokonań No Joy, a z drugiej są mocno zanurzeni w nastrojach Joy Division, głównie przez ciekawe wokale Piotra Piórkowskiego i Marcina Lewandowskiego. Ważne jest również to, że ten hałas generuje zaledwie trio (poza wyżej wymienionymi, obsługującymi na zmianę bas i gitarę, w zespole gra perkusista, Filip Rojek), które sprawnie operuje swoimi instrumentami – z jednej strony atrakcyjnie zmieniając tempo w „The Machine”, z drugiej grając bardziej nastrojowo w „252” czy „Before You Fade Away”. Niewątpliwym atutem jest także brzmienie, za które odpowiedzialny jest Michał Miegoń – trochę spłaszczone i skompresowane, ale dodające tej muzyce posmaku, ciekawie podkreślając jej finalny wydźwięk.

[Jakub Knera]