Wiele zespołów powstałych w murach szkół muzycznych ma często problem z wyjściem poza akademickie środowisko, w którym się kształciło, aby zaprezentować się szerszej publiczności. Zagan Acoustic przejawia się na afiszach w Trójmieście dosyć często, a przez pięć lat działalności zagrali ponad 400 koncertów, jednak wydaje mi się, że w naszej metropolii są trochę niedocenieni. A płyta „3:1” pokazuje, że jest na co zwrócić uwagę. Rzut oka na listę utworów (zatytułowanych czasem zbyt banalnie), odkrywa przed słuchaczem zawartość albumu – kwartet sprawnie obraca się w obszarach muzyki klezmerskiej, bossa novy, tanga czy swingu a nawet minimalizmu. Ale nie przeczytanie tracklisty, ale przesłuchanie płyty pokazuje, jak płynnie balansują pomiędzy tymi gatunkami, tworząc żywą, tętniącą muzykę, pełną wirtuozerii i rozmysłu. Po tym jak Zagan Acoustic wielokrotnie grali utwory cudzego autorstwa, tym razem skoncentrowali się na własnych kompozycjach. Te nie nużą, ciekawią przez swój dramatyzm i doskonałe ogranie zespołu. „3:1” penetruje obszar podobny do zainteresowań The Bester Quartet, na dodatek w zawadiackim, młodzieńczym tonie. Wydaje mi się tylko że tej swobody i luzu mogłoby być jeszcze więcej, dzięki czemu zespół bardziej uwypukliłby swój muzyczny język, zyskując na wyrazistości.
[Jakub Knera]