Rozumu Bekart jest jak armatnia kula.

Powrócił z czeluści i zapomnienia z nowym, rozbudowanym i atrakcyjniej brzmiącym składem. A przede wszystkim z nowymi utworami. Rozumu Bękart to zespół brzmiący na wskroś aktualnie, z chwytliwymi kawałkami, a nade wszystko brzmiący bardzo świeżo. Zestaw nowych utworów, które można było usłyszeć w Teatrze w Oknie ukazał jego złożoność – z jednej strony potężne, wielowarstwowe brzmienie, a z drugiej trafnie komentujące rzeczywistość teksty. Uwagę przykuwała gra Jacka Prościńskiego, który swoje umiejętności skrupulatnie rozwija w Bubble Chamber, ale z powodzeniem przenosi je do sekcji rytmicznej w Bękartowym, trochę spokojniejszym składzie. Zwinnie łączy akustyczną perkusję z padem, z którego wygrywa masę pomysłowych sampli. Razem z nim sekcję rytmiczną tworzy Monika Kwiatkowska, której elektryczny kontrabas był chyba najwyraźniej brzmiącym punktem wieczoru. Nu-jazzowy posmak dodawała całości podwójna sekcja dęta, którą ornamentami uzupełniał Robert Bolesławski na klawiszach, wyjątkowo spokojny jak na muzykę, którą zazwyczaj tworzy. Brzmienie tego zespołu to rzecz istotna, bo mimo jego hiphopowego trzonu, pokazuje, że rapowane teksty mogą być otoczone ciekawie zaaranżowaną i rozbudowaną muzyką, na dodatek złożoną z wielu instrumentów.

Sam Bękart na ich tle poradził sobie równie dobrze – był może momentami zbyt ofensywny, ale wylewał z siebie słowa w zawrotnym tempie. W jego lirykach podoba mi się melodyjność, która sprawia, że nawet gdyby rapował a capella to same tworzyłyby specyficzne melodie, dzięki odpowiedniemu układowi słów. Bękart potrafi być dosadny, elokwentnie łączyć słowa i zdania, przez co nie czuć w nich pretensjonalności. Nade wszystko doskonale i celnie opowiada o tym co widzi, cieszy go lub po prostu – jak sam mówi – wkurwia. Jego sceniczne ADHD ujawnia się przez kreowanie specyficznego show czy performance’u na scenie – wciąga w interakcję publiczność, ironizuje, tworząc mały spektakl jednego człowieka. Do czego z pewnością zachęcali go gapie na ulicy Długiej, którzy podchodzili do otwartych okien teatru. I mimo, że to on jest głównym punktem zespołu, przez świetną muzykę nie zapomina się o reszcie artystów. Przez to ciężko ich twórczość do końca zaklasyfikować – bo powiedzieć o niej „hip hop” to zdecydowanie za mało, a rzucanie gatunkami „jazz”, „elektronika” też za wielkiego sensu nie ma. Najważniejsze jest to, że w odsłonie scenicznej ujawnia się tak niepowtarzalny charakter tej grupy. Jestem ciekaw jak uda się im go przenieść na płytę, , której – mam nadzieję – wkrótce będzie można wysłuchać. W tej chwili to już jedno z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw w tym (oby!) roku.

Rozumu Bękart, Teatr w Oknie, Gdańsk, 19.05.13.

[Jakub Knera]