Długa przerwa to nie tylko czas jaki minął od wydania trzeciej płyty zespołu Towary Zastępcze, ale także tytuł najnowszego, trzeciego albumu zespołu. O tym jak „Długa przerwa” powstawała, o czym jest, a także o zaletach nagrywania muzyki w starym młynie, opowiada jeden z wokalistów zespołu, Piotr Czerski.

Jakub Knera: Wydajecie płytę pod wiele mówiącym tytułem „Długa Przerwa”. Dlaczego tak długo trzeba było na nią czekać? Wasz poprzedni album, „Dolne Miasto OST”, ukazał się w 2009 roku.

Piotr Czerski: Życie. Robiliśmy inne rzeczy: przeprowadzaliśmy się, pozyskiwaliśmy kredyty i wychowywaliśmy dzieci. Borys wydał solową płytę, Popsysze nagrały debiutancki album, Michał opublikował tom wierszy, ja byłem zajęty innymi sprawami. Przygotowanie pierwszej połowy materiału trwało długo i było ciężką przeprawą, ale mniej więcej przed rokiem przyszła wiosna i w dwa miesiące skończyliśmy album, odrzucając w dodatku mnóstwo numerów.

Tamta płyta była koncept albumem. Czy teraz zaserwujecie bardziej klasyczne wydawnictwo. Czy mieliście jakieś założenia, przed nagrywaniem tej płyty? Coś na co szczególnie chcieliście położyć nacisk albo coś zmienić? Czy może ona po prostu „wyszła”?

Towary Zastępcze są od początku zespołem konceptualnym i „Długa przerwa” także jest koncept-albumem. Musimy sobie rysować pewne ramy, bo przy trzech autorach tekstów nie osiągnęlibyśmy inaczej spójności. Tym razem te ramy były rzeczywiście znacznie szersze niż przy „Dolnym Mieście” – hasłem wywoławczym była chłopackość, chcieliśmy ostatni raz spojrzeć przez męskie już ramię na tamtych chłopaków, którzy byli nami. To było jedyne założenie. Już podczas prac w naturalny sposób przypominaliśmy sobie jakieś historie i anegdoty, które powoli układały się w uniwersalne wspomnienie. I w tym znaczeniu płyta „po prostu wyszła”.

Nagraliście ją w Trudnej pod Chojnicami, miejscowości na odludziu, z dala od Trójmiasta. Skąd pomysł na taką a nie inną lokalizację? Dlaczego zdecydowaliście się na takie metody pracy, które wymuszają określony czas na nagrania, a także swego rodzaju presję?

Zawsze o tym marzyliśmy. „Dolne Miasto” nagrywaliśmy w Gdańsku, w studiu Radia Gdańsk i w Velurze. Przyjeżdżaliśmy o jedenastej, do szesnastej trwały sesje, po czym rozjeżdżaliśmy się do domów. Dogrywki ciągnęły się tygodniami. Nie da się w takiej sytuacji utrzymać tej energii, która nie wiadomo czym jest, ale w muzyce jest być może najważniejsza. Wiedzieliśmy więc, że najlepiej byłoby nagrywać album na wyjeździe – ale znalezienie miejsca, które pomieści siedem osób, mnóstwo sprzętu i zapewni warunki do nagrywania było bardzo trudne. Nagle odezwał się do mnie znajomy, który jest właścicielem starego młyna położonego w środku niczego i zaproponował, żebyśmy nagrali płytę u niego. Miejsce stworzone do nagrywania: cisza, spokój, brak zasięgu, znakomita akustyka, las, strumień, nietoperze, piła mechaniczna. Trudno sobie wymarzyć lepsze warunki, przez siedem dni pracowaliśmy po kilkanaście godzin na dobę – ale wracając wiedzieliśmy, że album jest nagrany i że brzmi po prostu dobrze.

Podczas nagrań, z Towarów wykluł się drugi, punkowy zespół The Końs. Skąd u Was ta nagła fascynacja punkiem – czy to odskok od twórczości TZ? Czy planujecie coś wydać pod tym szyldem?

Na nowej płycie są dwa numery w punkowym tempie i przy okazji pracy nad nimi wszyscy nagle odkryli utraconą gdzieś pierwotną radość z prostego łojenia. A że Michał potrafi pisać teksty punkowych numerów w takim samym tempie, w jakim się je komponuje – nagle z paru żartów zrobiło się sześć czy osiem kawałków. Z tego, co wiem, Michał organizuje jakąś rejestrację materiału i ma już nawet okładkę. Planowany nakład albumu to sześć czy siedem egzemplarzy.

Wasza pierwsza płyta była nagrana jako trio z kilkoma gośćmi, druga o już album rozbudowanego, pełnowymiarowego zespołu. Czy w Towarach wymiana pomysłów przebiega demokratycznie i każdy może wymyślić jakąś część kompozycji, czy może ujawniają się pewne osoby, które na finalny kształt mają większy wpływ niż reszta – zarówno pod względem muzyki jak i tekstów?

Kompozycyjnie to bardzo demokratyczny album, chyba ze wskazaniem na Borysa Kossakowskiego, ale już aranżacje zawsze wypracowywane są wspólnie. Tekstowo zdecydowanie dominuje Michał. Ja planuję realizację trzech klipów, pod szyldem budżet. Towary Zastępcze to taka rzeczpospolita, każdy coś wnosi.

Towary Zastępcze będą promować swój album na koncercie w Klubie Żak 26 kwietnia 2013 roku, dla którego pierwotnie powyższy wywiad został przeprowadzony. Szczegóły wydarzenia tutaj, więcej o wydarzeniach w zakładce KONCERTY.

Zdjęcie powyżej: Tomek Zerek