Pamiętam jak Radiohead zaczęli słuchać Sigur Rós i błyskawicznie rozpowszechnili ich muzykę niemal na cały świat. Mieli co – w przypadku Islandczyków można było mówić o własnym, wypracowanym języku muzycznym (a także wokalach, w języku niezrozumiałym) oraz specyficznym podejściu do tworzenia onirycznych kompozycji. Można było silić się na porównania do ambientu czy post-rocka, ale kwartet (wtedy) z Reykjaviku stał gdzieś pomiędzy tymi dwoma gatunkami, grając introwertyczne, chłodne ale i przestrzenne kompozycje wprost z dalekiej północy (ach, te słynne zdjęcia ze smykami, wykorzystywanymi do grania na gitarach). Na oko powiedziałbym, że miało to miejsce ze 100 lat temu, ale sprawdzam – „Ágætis byrjun” ukazało się w 1999 roku czyli ponad dekadę temu. No i zaraz potem zaczęło się – coraz więcej zespołów czerpało z dokonań Sigur Rós, którzy w 2002 rozwinęli swój język na „( )”, a od „Takk” wydanym trzy lata później, ich muzyka zaczęła ulegać kolejnym przeobrażeniom.

Nie piszę tego bez powodu, bo słuchając debiutanckiej epki zespołu (duetu? projektu solowego?) Kropki, Islandczycy od razu przychodzą mi na myśl. Ale niestety nie jako inspiracja, ale jako muzyczny idol do którego Mateusz Kolos, twórca projektu, nawiązuje aż za bardzo. Miałem okazję być w jury, które wybrało jego utwór jako najlepszy podczas konkursu Muzyczne UGięcie w 2011 roku. Z pewną nadzieją czekałem na tę płytę, ale niestety mocno się zawiodłem. Przede wszystkim dlatego, że „Mother” które wtedy wybraliśmy, brzmiało diametralnie inaczej (o, tak) i świadczyło to pomysłowości, ciekawych aranżacjach i efektach, które dodają wartości a nie niepotrzebnie wprowadzają chaos. Niestety, sześć utworów na tej epce brzmi mało odkrywczo i świeżo, a raczej wtórnie i za bardzo czerpie z dokonań Sigur Rós czy spokojniejszego Radiohead jak „Grow/Sleep”. A co do dat wymienionych na początku – ciężko mi uwierzyć, że ktokolwiek w 10 lat po nagraniu płyt (2001 to także „Kid A”), niemal powiela muzyczne patenty, zamiast chociaż próbować mówić we własny sposób. Proponuję Kropkom wrócić do oryginalnej wersji utworu „Mother” i zacząć pracować nad pełnowymiarową płytą jeszcze raz.

[Jakub Knera]