Samplodelia, szumy, skrawki melodii, dźwięki płyt gramofonowych, zniekształcenia i niedoskonałości, ambientowa duchologia i muzyczny recycling – to narzędzia, z których coraz częściej czerpie powiększające się grono twórców, aby szperać w przeszłości i wspomnieniach.

Jedna z najbardziej charakterystycznych scen „Lśnienia” Stanleya Kubricka ma miejsce w ogromnej sali balowej. Jack Torrance, który w opuszczonym hotelu Overlook pracuje jako stróż, odwiedza ją dwukrotnie. Za pierwszym razem jest pełna ludzi, gdy zaś pojawia się w niej ponownie, nie ma nikogo. Zamawia whisky, rozmawia z duchem barmana, który kiedyś pracował na jego stanowisku, ale popełnił samobójstwo. Widz nie jest pewny, co jest prawdą, a co jego urojeniem. W tle snuje się spowita echem muzyka; całość sprawia wrażenie powidoków. Torrance jest również blisko szaleństwa i można dywagować, dlaczego: schizofrenia, alkoholizm, demony przeszłości?

Postać głównego bohatera z filmu Kubricka zainspirowała Jamesa Leylanda Kirby’ego do stworzenia projektu The Caretaker. Samplodelia, szumy, skrawki melodii, dźwięki płyt gramofonowych, zniekształcenia i niedoskonałości, ambientowa duchologia i muzyczny recycling – to metodologia jego pracy od ponad dekady. To także narzędzia, z których coraz częściej czerpie powiększające się grono twórców, aby szperać w przeszłości i wspomnieniach. Są wśród nich polscy artyści i artystki: Pejzaż, Bartosz Zaskórski i Zosia McKenzie.

O ich płytach piszę na łamach Czasu Kultury: Szum i melodia