Można w jej muzyce usłyszeć Duke’a Ellingtona, można Chopina albo Debussy’ego. Pianistka, którą uwielbia Norah Jones, łączy charakterystyczne etiopskie brzmienie z wpływami całego świata, czego efektem jest oszczędna, subtelna i liryczna muzyka. Właśnie ukazała się reedycja nagrań Emahoy Tsege Mariam Gebru.

Po raz pierwszy światu przypomniał o niej Francis Falceto, wydawca wspomnianej serii „Ethiopiques”. Wydaje się jednak, że pośród nazwisk-legend znalazła się gdzieś na drugim albo i trzecim planie. Potem jej muzykę można było usłyszeć w reklamówce Amazonu albo w ścieżce dźwiękowej do dokumentu „Time” Garrett’a Bradley’a. O artystce w świeżo wydanej w lipcu książce „Sound Within Sound” pisze też Kate Molleston, która przed pięcioma laty poświęciła jej reportaż.

Teraz ukazuje się reedycja jej nagrań w formie kompilacji, wydanej przez Mississippi Records. 11 utworów z niemal stu, które w ogóle napisała Gebru to płynne lawirowanie między etiopskimi skalami pentatonicznymi, a zachodnim stylem notacji. Przy pierwszym odsłuchu można się pomylić, myśląc, że oto słuchamy nagrań Chopina albo Debussy’ego, ale pianistka, mimo że postrzega muzykę tak jak oni, gra ją po swojemu.

Cała recenzja w Radiowym Centrum Kultury Ludowej:

Emahoy Tsege Mariam Gebru