Odeszła Jaimie Branch – wybitna trębaczka, wspaniały człowiek, osoba która w jazz w ostatnich latach wprowadziła bardzo dużo powietrza.

Współtworzyła ponad 50 albumów i wiele składów, ale to dopiero ostatnie lata przyniosły jej popularność jako bandleaderki za sprawą nagrań jej zespołu Fly or Die, które wydało International Anthem.

Tak opowiadała mi o tym jesienią 2019 roku dla popupmusic.pl, kiedy rozmawialiśmy przez Zooma:

Scottie McNiece z wytwórni International Anthem poprosił mnie o nagranie płyty. Naprawdę się postarał – znalazł wytwórnię i zebrał potrzebne fundusze. Kiedyś zobaczył, jak gram z kwartetem utwory z Fly or Die. Kilka miesięcy później zadzwonił do mnie i zaproponował sesję nagraniową. To był pierwszy raz, kiedy zrobił coś takiego. Miałam już parę gotowych nagrań, które nadal gdzieś trzymam, ale wtedy próbowałam zrobić je sama i zabrakło mi na to pieniędzy. Po prostu zderzyłam się z rzeczywistością. Mnie zawsze chodziło o granie – pierwszą rzeczą, jaką muszę zrobić, jest zagranie utworu na żywo. Teraz wszystko zostało zarejestrowane i brzmi zupełnie inaczej.

Na żywo widziałem ją dwukrotnie – na Jazz Jantar w Gdańsku w 2019, który współkuratorowałem, gdzie udało się ją zaprosić po kilku latach starań. I kilka miesięcy temu na Rewire 2022 w Hadze. Zdjęcie zrobiłem właśnie podczas tego występu

Jaimie emanowała niesamowitą energią. Jej droga nie była usłana różami, ale gromadziła wokół siebie niezwykłych ludzi.

Gdy przyjechałam do Nowego Jorku, grałam w wielu zespołach z ptakiem w nazwie: Water Birds, Fire Birds… Nie jestem pewna, w jakim dokładnie momencie wymyśliłam tytuł Fly or Die, ale nazwałam tak zespół, album i jeden z utworów. To jest pewien etos: musisz ciężko pracować, żeby móc jakoś funkcjonować w świecie. Ja sama sięgnęłam kiedyś dna, więc Fly or Die to po trosze wezwanie do działania, a trochę fajnie brzmiąca fraza. 

Jedną z najlepszych rzeczy w muzyce jest wspólnota i zaufanie, które pojawiają się na scenie i same z siebie stanowią silny przekaz. To taki mikrokosmos osadzony w naszym świecie. Dlatego musieliśmy działać razem i ufać sobie nawzajem, żeby przekazać światu to, co mamy do powiedzenia. Gdyby wszyscy tak robili, świat byłby o wiele lepszym miejscem”. 

Wspomniany wywiad można przeczytać TU.

Jaimie była jak koleżanka z sąsiedztwa, jednocześnie przenikliwa i oryginalna w kształtowaniu muzycznego języka.

Będzie nam Ciebie brakować, ale Twoje muzyka pozostanie z nami na zawsze.