Moją pracą jest bycie artystą. Historie o amerykańskich muzykach awangardowych, którzy na co dzień pracują jako budowlańcy, a po godzinach z zaangażowaniem muzykują, nie są dla mnie inspirującym wzorcem – opowiada Maciej Cieślak, kompozytor, gitarzysta, wokalista i założyciel zepsołu Ścianka.

Jakub Knera: Zarówno w podejściu do grania, komponowania i wydawania wykazujesz mocno outsiderskie podejście. Masz swoje tempo, nie spieszysz się, wracasz do utworów z przeszłości, nie chcesz, żeby robiła to jakaś wytwórnia.

Maciej Cieślak: Zdecydowanie czuję się outsiderem. Głównie ze względu na to, że nasza muzyka nigdy nie przystawała do ogólnego nurtu, nie kręci mnie udział w zbiorowych przedsięwzięciach, przybijanie piątek, coś mi w tym zgrzyta. Życiowo też czuję się outsiderem, powiedziałbym, że od czasów przedszkolnych. Tempo po części wynika z tego, że jestem w tym wszystkim sam. I nie chodzi tu wcale o wytwórnię, bo wytwórnia to jakiś koleś, który bierze materiał i go wydaje.

Więcej na łamach Dwutygodnik