„Uroboros”, drugi solowy album Pawła Szamburskiego, to płyta hipnotyzująca, mroczna, ale i przynosząca niezbyt optymistyczną wizję życia na świecie.

„Uroboros” w tytule odnosi się do gnostyckiego symbolu węża zjadającego swój własny ogon, co widać na okładce: to pętla życia, śmierci, odradzania się na nowo. Album podzielony jest na trzy części – etapy, które towarzyszą każdemu: „Narodziny”, „Życie” i „Śmierć”. O inspiracjach można przeczytać w licznych wywiadach albo posłuchać, jak Szamburski mówi o nich na koncertach, rozwijając swoją opowieść. W muzyce czerpie z archiwaliów muzyki ludowej, co słychać zwłaszcza na ich końcu, kiedy przepiękne melodie snują wiejskie śpiewaczki. Nie jest to jednak muzyka folkowa – chyba, że za jej wyznacznik przyjmiemy funkcjonalność towarzyszenia rytuałom – wtedy dostajemy album, który w skondensowanej formie na osi czasu opisuje życie człowieka.

Więcej: Radiowe Centrum Kultury Ludowej