„Demonologia” przypomina o ludowych obrzędach, łącząc folkowe śpiewy z elektroniką. Może dzięki niej rytuały odganiania złych mocy i nieszczęść czasu pandemii, inicjowane kiedyś nad jeziorem w świetle księżyca lub ciemnym lesie, teraz odprawimy wśród stroboskopów, pod wirującą kulą dyskotekową?
Projekt Zosi Hołubowskiej (ważne: nie mała tylko mala; z łacińskiego: złe ziele) na debiutanckim albumie za punkt wyjścia traktuje muzykę wschodnioeuropejską, magię i mistyczne rytuały. Tę śpiewaną, szeptaną i wykrzyczaną. Trzeba się w nią wsłuchać, bo od pierwszych minut albumu w ucho rzucają się gęste syntezatorowe melodie i bity, którym bliżej do industrialnych imprez czy psychodelicznego italo disco. Ale pod tą warstwą elektroniki kryje się frapująca podróż do słowiańskich rytuałów.