„Notatki z terenu” pokazują, jak w inny sposób odnaleźć się w dzisiejszym świecie. Kiedy po odłączeniu się od wszystkich bodźców, warto skupić się na tym co pozornie niezauważalne, ale niemniej ciekawe, a często przynoszącym niesamowite niespodzianki: dźwiękom z terenu.
Field-recording dokumentuje audiosferę zarówno obszarów zurbanizowanych jak i przyrody w najbardziej z naturalnych odsłon. Marcin Dymiter, kiedyś muzyk zespołu Ewa Braun, zajmuje się tą dziedziną sztuki od wielu lat – przemierza świat z mikrofonem, skrupulatnie rejestruje odgłosy zwierząt, komunikacji miejskiej, tajemniczej przyrody i najbardziej nieoczywistych dźwięków. Zazwyczaj opisuje skrótowo w formie notatek swoje przygody w ramach projektu Field Notes – uzbierało się ich tyle, że nadeszła pora, aby uporządkować swoje doświadczenia, czego efektem jest książka „Notatki z terenu”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Części Proste.
Jeśli ktoś nie interesuje się na co dzień nagraniami terenowymi, być może trudno będzie go czy ją przekonać do słuchania długich minut czy godzin nagrań przyrody i zakamarków miast, zwyczajnej codzienności, w której pozornie się nic nie dzieje. Na szczęście książka Dymitera to nie specjalistyczne kompendium wiedzy na temat historii i specyfiki nagrań terenowych. Próbował tego zadania podjąć się w 2018 roku Filip Szałasek – w innym gdańskim wydawnictwie, W podwórku opublikował książkę „Nagrania terenowe”, w której próbował usankcjonować znaczenie dźwięku w dzisiejszej popkulturze, za często symbiotycznie wiążąc go z innymi dziedzinami kultury a nie samoistnie.
Dymiter nie sili się na naukowy ton – często bardzo poetycko, ale przede wszystkim z wrażliwością dźwiękowego etnografa śledzi dźwiękowe szlaki. Zwraca uwagę na to, co może zainteresować nawet laika niespecjalnie osadzonego we współczesnej scenie muzycznej: pokazuje jak i czego słuchać podczas podróży. Swoją wrażliwość kieruje na krajobraz miast i wsi, w których zamiast wizualnych dokumentacji sugeruje ich słuchać.
Zaczyna od osobistych doświadczeń z dźwiękiem – opowieści o zabawach z kasetami, nagrywania na nich, ale też nieodłącznej deformacji dźwięku i nośnika. Odkrywanie możliwości zapisu, tego w jaki sposób dokumentuje on rzeczywistość jest ważne dla jego dalszej działalności. Później w krótkich tekstach opisuje doświadczenia z dźwiękiem, zauważalne, a raczej słyszalne dla każdego; wystarczy tylko zwrócić na nie uwagę. Proponuje, aby zdjąć słuchawki, w których przemierzamy miasto, słuchając muzyki odcięci od otoczenia, nie gapić się w smartfony i przysłuchiwać się odwiedzanym miejscom.
Krąży wokół Berlina jego charakterystyczną S-Bahn i bada mozaikę dźwięków z perspektywy transportu miejskiego. Na chwilę oddechu udaje się do Raum ser Stille – pokoju ciszy i kontemplacji, w którym można odpocząć od sonicznego zgiełku miasta. W czeskiej Pradze pokazuje czym różnią się dźwięki hi-fi, które można napotkać w niezanieczyszczonych miejskim hałasem przestrzeniach zielonych, naturalnych, od lo-fi ulicznego noise, gdzie ciężko nam wyłapać pojedyncze dźwięki.
Dymiter pokazuje, że audiosfery miasta warto szukać poza utartymi szlakami, jak czyni to w Lizbonie, gdzie zamiast ścisłego historycznego i turystycznego centrum przemierza dzielnicę Alameda, położoną dalej, ale nie mniej ciekawą, zwłaszcza przez pryzmat tego, co słyszymy. Na położonym niedaleko Cabo da Roca kontempluje buczenie wiatru i syk oceanu, w nadmorskich Kątach Rybackich ptasi jazgot kormoranów, a w Potoku Oliwskim, niedaleko domu, szuka dźwiękowych polirytmii.
Opowiada o odwiedzinach w sklepie D’amatto w miejscowości Valetta – to wehikuł czasu z zapachem kaset i płyt. Kontempluje miejsce, ideę nośnika i jedno z ocalałych jeszcze miejsc, gdzie dźwięku możemy dotknąć, jakże inne od streamingu. Pokazuje, jak słuchać ciszy – w biblioteka Güntera Grassa sprawdza dźwięk jego maszyny, o której napisał wiersze. W Sejnach cisza przywołuje pamięć – w tym przypadku o nieobecnej już tam społeczności żydowskiej. Dla odmiany w Katowicach pokazuje jak fascynująco może brzmieć to, co na co dzień pozornie irytuje w przestrzeniach budynków. W tamtejszym Pałacu Grudnia prowadzi nas przez wewnętrzną symfonię obiektu: od „pomruku piwnic, pulsu wentylacji, świstów, metalicznego szumu, przez drżenie rur, syczące jarzeniówki i mowę przewodów”. Wszystko to zapisuje i buduje z nagrań instalację dźwiękową „Śpiewający budynek”.
Zwłaszcza w pandemii warto „Notatki z terenu” wykorzystać jako przewodnik przydatny na co dzień – kiedy podróże są ograniczone, nie zobaczymy za szybko kolejnych miejsc; warto ich posłuchać, zwrócić uwagę na dźwięk. Nie trzeba do tego odległych podróży, ale nawet tych bliskich, na podwórku pod domem czy w rodzinnym mieście. Ale i w naturalnych krajobrazach, kiedy – jak pisze autor – możemy być offline i czyścimy uszy. Nie trzeba się do tego specjalnie przygotowywać – artysta sam wspomina, kiedy doświadczył tego pierwszy raz: w trakcie samotnej wycieczki w Pieninach. Spacer szlakiem i brak napotkanych na drodze ludzi jest doskonałą okazją na zwrócenie uwagi na każdy dźwięk i szelest.
Słuchanie otoczenia to bycie w ciszy, szukanie dźwięków, ale i bycie z samym sobą – bez wielu bodźców, zagłuszania rzeczywistości. Czasem nawet w zupełnie odwrotnych sytuacjach – jak wtedy, gdy poza sezonem nadmorskie kurorty są puste, nie ma w nich śladu po zgiełku turystyki. Czasem takie śledzenie może doprowadzić do osobliwego hobby – jak to praktykowane przez Ludwika Kocha, który przed wojną nagrywał w Wielkiej Brytanii dźwięki ptaków i je opisywał. Emiter również je przywołuje. A gdyby tak zamiast zdjęć wrzucanych na Instagrama dokumentować dźwięki?
Podręczny format książki może i do tego zachęcić. Przede wszystkim jednak prowokuje do spacerów i podróży, w których to nie oczy będą naszym przewodnikiem, ale uszy. Książka jest napisana przystępnym językiem, czyta się ją szybko, a po skończeniu lektury kiełkuje chęć śledzenia miejsc przez pryzmat audiosfery.
Specjalistom z zakresu nagrań terenowych nie przedstawi nowych perspektyw i teorii, ale nie taki jej cel – to wydawnictwo pokazuje jak w inny sposób odnaleźć się w dzisiejszym świecie. Kiedy po odłączeniu się od wszystkich bodźców, warto skupić się na tym co pozornie niezauważalne, ale niemniej ciekawe, a często przynoszącym niesamowite niespodzianki: dźwiękom z terenu.
MARCIN DYMITER Notatki z terenu, Części Proste