Tam, gdzie twórcy elektroniki za bardzo zawierzają swoje powodzenie oprogramowaniu i nowym technologiom, a zbyt duża ilość sprzętu nie przynosi im dobrych rezultatów, wh0wh0 pokazuje jak „po ludzku” grać elektronikę.

Ścieżka muzyczna Jacka Prościńskiego jest długa i usłana przeszkodami. Ale takimi, które nie utrudniają jej pokonywania, ale sprawiają, że jest bardziej atrakcyjna. Niejednoznaczna muzycznie, w zasadzie ciężko go jakkolwiek przyporządkować. Grał jazz i rocka z Tymonem Tymańskim, elektronikę z Reni Jusis, swoją wizję muzyki przyszłości z Lasami i Delay_ok albo tworzył umiejętną symbiozę sekcji rytmicznej w LLovage z Olem Walickim. Im głębiej w poszukiwania tym bardziej ten absolwent gdańskiej Akademii Muzycznej oddala się od brzmienia klasycznego i akustycznego, a bliżej mu do imprez pokroju Sonar, Unsound czy CTM. Co symbolizuje przede wszystkim jego zestaw perkusyjny, powiększony o samplery i tzw. sensory percussion – czujniki nałożone na bębny, które pozwala traktować je jako sampler, różnicujący barwę lub dźwięki w zależności od tego w jakim miejscu membrany instrumentu się uderzy.

Kiedy Prościński jako wh0wh0 siada za bębnami, gra nerwowo, wypluwa dźwięki z niesamowitą szybkością – wszystko to, co słychać na wh0wh0 powstało na żywo, chociaż pierwsza styczność z materiałem może sugerować, że mamy do czynienia ze zgrabnie skomponowanymi na laptopie partiami elektroniki. Prościński robi to, czego komputerom się nie uda – gra zwinnie, a jednocześnie z oddechem; to nie wykrojona w oprogramowaniu muzyka, ale żywa gra ze sporą dawką pierwiastka ludzkiego. Muzyk łączy brzmienia akustycznego zestawu, sampli i nagrań terenowych, ale też perkusji elektronicznej, co pozwala mu malować niezwykle szeroki wachlarz brzmieniowy. W 40 minut serwuje przelot przez europejskie sceny elektroniczne, inspirowany katalogami Kompakt, Ninja Tune czy Warp Records. Z tą różnicą, że tam, gdzie twórcy elektroniki za bardzo zawierzają swoje powodzenie oprogramowaniu i nowym technologiom, a zbyt duża ilość sprzętu nie przynosi im dobrych rezultatów, on gra całą muzykę tworzy na żywo za pomocą perkusji. Tak jakby miał 4 ręce, wszystkie swoje. Jest świetny technicznie, ale to nie kaskaderki popis wirtuozerii tylko często emocjonalne uniesienia o barwach zarówno ciepłych jak i chłodnych, przypominających dokonania Gold Panda („san0st0l”), Pantha du Prince („skkeletr0n”) czy wczesne pomysły Four Tet („sund0wn”).

Nawet jeśli grozi nam widmo algorytmów rodem z Blade Runnera to właśnie techniczne umiejętności i frywolność grania na żywo stanowi o wartości tego albumu. Świetnie słychać to w „lal0lagi” czy „bamb00” gdzie – pomiędzy wydawałoby się równo ułożone sample perkusjonaliów i syntetycznych brzmień – Prościński jest w stanie wcisnąć kolejne uderzenia i dźwięki. Czasem nie podąża standardowym pulsem utworów, rozwija je, gra obok nich, dzięki czemu dramaturgia przybiera na sile. A ta gęsta tkanka jest zapisem umiejętnego balansowania na granicy fizycznego grania i zniekształconych elektronicznych brzmień. Pełna precyzji i wyczucia, czasem wykalkulowania, ale też ludzkich odruchów, dzięki czemu zyskuje na świeżości i żywotności.

WH0WH0 wh0wh0, Coastline Northern Cuts.

ODSŁUCHAJ PRZEDPREMIEROWO CAŁY ALBUM WH0WH0: