W czterdziestu minutach Horse Lords łączą ze sobą mikrotonalne harmonie, polirytmie, minimalizm, matematyczne konstrukcje, taneczny potencjał i algorytmiczne podejście w stylu artystów z katalogu Orange Milk.

>> Read in English <<

Horse Lords są według mnie jednym z najciekawszych współczesnych zespołów. Kwartet z Baltimore to muzyczny erudyci, którzy błyskotliwie wcielają w życie swoje kompozytorskie zamysły. Zarówno na pełnowymiarowych albumach jak i wydawnictwach solowych czy wydawanych okazjonalnie mikstejpach (brawurowa interpretacja Stay On It” Juliusa Eastmana). Moją uwagę zwrócili albumem Interventions, łącząc gitarową polirytmię w stylu gitarowych zespołów z okolicy Sahary, minimalizm na saksofonie i pulsujący trans wygrywany przez sekcję rytmiczną. Do tego doszły koncerty, na których kwartet pokazuje, że tę matematyczną i precyzyjną do każdego detalu muzykę, potrafi zagrać wiernie i ekstatycznie przenosząc na scenę. 

The Common Task, trzecie długogrające wydawnictwo Horse Lords to pięć utworów: muzyka intensywna, na swój sposób też taneczna, bardzo cielesna, za sprawą niezwykłego transu jaki z zupełną lekkością są w stanie stworzyć. W czterdziestu minutach zespół łączy ze sobą mikrotonalne harmonie, wspomniane polirytmie, minimalizm, matematyczne konstrukcje, taneczny potencjał i algorytmiczne podejście, które momentami przypomina mi rzeczy z katalogu Orange Milk. Zespół rozbudowuje arsenał środków o brzmienia syntetyczne, modulując poszczególne fragmenty co ciekawie plasuje ich gdzieś w półdrogi pomiędzy zespołowym graniem a syntetycznymi filtrami, które muzykę zniekształcają i ukazują jej inne barwy. Horse Lords w sekcji rytmicznej wgryzają się z basem Maxa Eilbachera i perkusją Sama Habermana a w melodycznej w delikatnych, przeplatających się frazach Andrew Bernsteina na saksofonie i gitarowych eskapadach Owena Gaertnera, który na instrumencie gra tak jakby w rękach trzymał banjo. 

Ten minimalizm słychać od brawurowego otwarcia w postaci „Fanfare for Collective Freedom”, zwłaszcza w koherentnym brzmieniu gitary i dęciaka (dialogu mocno zaznaczonego też w „Against Gravity”), ale też finałowej kompresji, algorytmicznie zmechanizowanej. „The Radiant City” syntetyzuje brzmienie dud i czujnie buduje dronową powłokę, podczas gdy „People’s Park” od zdehumanizowanego otwarcia przechodzi przez syntezatorowe pulsacje i dubowe rozbujanie oparte na raggaetonie po polirytmiczny perkusyjny finał w stylu „Drumming” Reicha. Domknięciem jest suita, trwający niemal 20 minut „Integral Accident”, który od ambientowego tła z wokalizami Vonnie Landers stopniowo rozwija się i powiększa swoje brzmienie o akordeon, skrzypce i fagot, narastając miarowo.

Horse Lords zgrabnie przeskakują na polu gry, czerpiąc z dorobku The Ex i amerykańskich minimalistów, poszerzają soniczne parametry swojej muzyki, jednocześnie nadając im lekką i przekonującą formułę. Bez przesadnego popadania w patos współczesnej kompozycji pozwalają sobie na dźwiękowe eksperymenty i syntetyczne formy. Są w tym spójni i konsekwentni, grają tę muzyke raczej jak chłopaki z sąsiedztwa niż przeintelektualizowani kompozytorzy, którzy oddzielili się od codzienności – to życie i energię czuć w utworach. The Common Task to płyta odpowiadająca na codzienność w politycznie zaznaczonych tytułach, przez pobudzający charakter muzyki po okładkę: linie rytmiczne szerzej nieznanego w Polsce abstrakcjonisty Wacława Szpakowskiego idealnie przecież wiążą się z muzyką zespołu.

Horse Lords The Common Task, Northern Spy