Albumy FOQL i Jakuba Lemiszewskiego to popis muzyki bazującej na nieustannie pulsującym rytmie, ale w postaci szalonego i spójnego konglomeratu. Duet Dren stawia na rytm w postaci miarowej i mrocznej, ale w umiejętnie stworzonej ambientowej przestrzeni.
Justyna Banaszczyk jako FOQL publikuje swoje albumy w różnych wydawnictwach – od warszawskiego Pointless Geometry po New York Hunted, mniej więcej raz do roku wypuszczając krótszy lub długogrający materiał. Dumpster diving know-how ukazuje się w amerykańskiej wytwórni CGI Records i pomimo, że jest zakwalifikowany jako mini-album, nie mam oporów by traktować go jako pełnowymiarowe wydawnictwo. Banaszczyk z jednej strony buduje intrygujące rytmiczne struktury, które sprytnie ubiera w technoidalny rave albo i trybalne naleciałości, które na dodatek często zgrabnie deformuje wraz z upływającym czasem („War Drums For Children”). Nie jest tu jednak rytm per se najważniejszy, ponieważ wielowarstwowość przyciąga kwaśnymi sekwencjami, gęstymi a czasem bardzo lekko i melodyjnie brzmiącymi pasmami syntezatorów. Po wspomnianym utworze trochę new-age’owski „Take A Deep Breath & Dive Into The Bin” brzmi lekko i bajkowo, podbijając narrację albumu, co jest kontrapunktem dla rytmicznie natarczywego wstępu i jego mrocznego rozwinięcia. Banaszczyk nie kumuluje pomysłów bezmyślnie, jak często w elektronice ma to miejsce (iluż nagrywających dwa albo trzy razy dłuższe albumy mogłoby się od niej uczyć jak być treściwym!), ale sumiennie cedzi dźwięki i swoje muzyczne konstrukcje. Nawet kiedy pojawia się tu zwrot w kierunku – wydawałoby się – najbardziej klasycznego techno (o mocno industrialnym zacięciu), mnóstwo niuansów sprawia, że czuć jak w skrupulatny sposób tworzy tkankę utworu: łopoczący bit, świdrujące sekwencje, metaliczna kaskada i wyłaniające się mikro melodyjki w „Architect was Crazy” to fantastyczna przeprawa przez muzykę rytmiczną, ale też wielobarwną syntezatorową i sekwencyjną polifonię. Banaszczyk frapująco prowadzi warstwę rytmiczną, która ciągle ulega przeobrażeniom, a do tego zabarwia ją fantastycznymi brzmieniami (jak fantastyczny jest tu finał „So Share A Lot, Please”). Może i w pierwszym kontakcie Dumpster diving know-how przytłacza, ale to kapitalny zestaw pomysłów, dozowanych z umiarem i lekkością, w efekcie czego każda minuta albumu wciąga i dostarcza wrażeń.
Twórczość Jakub Lemiszewskiego śledzę uważnie. 30 minut przyciągnęło mnie barwną formą kolażu, zwrotem w kierunku dzieciństwa i lat transformacji, sugestywnie zaprezentowanych w formie muzycznej. Muzyczna plądrofonia, kreskówkowe formy i multiplikacja pomysłów błyszczały na Hermesie, płycie wykrzywiającej elektroniczne brzmienie, poddane w trochę zniekształconej formie i ukazującej też przyszłe inspiracje tego twórcy. Bubblegum New Age nie zachwycił mnie tak jak wszystkich, bardziej spodobało mi się 2017 [nielegal], gdzie Lemisz skumulował swoje idee, podlał je footworkowymi formami, wycinając z całego amalgamatu wątków, sampli i pomysłów, błyskotliwą esencję. 2019 wydaje mi się najbardziej spójnym dotąd albumem muzyka, najlepiej wyprodukowanym, konsekwentnie osadzonym w rzeczywistości nadmiaru, wielowątkowości i rytmicznym, pulsującym przeglądzie różnych estetyk. Lemiszewski sięga po futurystyczne brzmienie, kiedy wychodzi na rytmiczną orbitę („Yyvyvyvyy”), zabarwia je głębokim basem albo ornamentowanymi samplami na dalszym planie. Podobnie jak Banaszczyk nie jest w tym wszystkim kompulsywnie przesadny, ba! 2019 słucha się wręcz przyjemnie, czasem to materiał na swój sposób transowy (te hipnotyzujące powtórzenia w „Gentle transit”). Lemiszewski nie po raz pierwszy pokazuje jak wielką uwagę przykłada do brzmienia i drobnych niuansów, które uwypuklone i zapętlone budują bardzo obrazowe wydawnictwo. Mroczne „Obccbo” zwraca uwagę basowym wybrzmiewaniem i ambientowymi zakłóceniami, które nagle są kontrapunktowane footworkowymi, delikatnymi clapami. A nad wszystkim dominuje quasi-fujarka z powtarzalną frazą, która w lekko kiczowatej formie świetnie balansuje elektroniczną produkcję reszty materiału. To twórca wyjątkowy na polskiej scenie; reprezentant nadpobudliwości twórczej, gęstego eklektyzmu i inspiracji, które mieli, tworząc szeroki wachlarz dźwięków. 2019 w tytule wskazuje na datowanie pomysłów – w końcu w postinternetowej rzeczywistości, wiele może się za chwilę wydarzyć i zmienić. 2019 to jego album najbardziej spójny w pomysłach, a pomimo tego, że to muzyka czasem bardzo odhumanizowana, matematyczna wręcz, jest bardzo przyswajalny, pełen melodii i bystrych rozwiązań kompozycyjnych.
Duet Dren w najmniejszym stopniu z trójki opisywanych tu płyt różnicuje swoje rytmiczne fascynacje, ale wcale nie działa to na ich niekorzyść. Świetnym wprowadzeniem do tego materiału jest już sam tytuł – osiem utworów to walka z czasem, jego upływem i kształtowanie formy. Time & Form to zestaw rozwijanych stopniowo, rytualnych utworów z wciągającą muzyczną opowieścią (mimo że stosunkowo oszczędną). Ornamentowanie industrialnego brzmienia basem, różnicuje ich brzmienie ( „I Am Piligrim”), tyle, że miarowa narracja to tylko jeden z aspektów. Jest bowiem jeszcze miejsca na całe gęsto utkane pole wywodzące się z dark-ambientu, które tworzy fascynujący szkielet akustycznej przestrzeni. Prosty i sugestywny bit na pierwszym planie często jest przykryty stłoczoną ambientową magmą, która mieni się różnymi fakturami. Do tego dochodzą noise’owe szmery, które uwypuklają wielowarstwowość (świetne „Vermillion”, w którym wyłaniają się stłumione breakbeatowe wątki) i ogromną dozę powietrza. Wszystko jest utrzymane w mrocznej, zamglonej formie, ciągnie się ospale i – w przeciwieństwie do dwóch powyższych wydawnictw – raczej kładzie nacisk na medytację niż żonglerkę pomysłami. Dren cedzi dźwięki, które kolejno wyraźnie rezonują w strukturach utworów, nie kumuluje ich nachalnie, ale bardzo oszczędnie je szlifuje. Nawet jeśli nie jest to materiał tak świeży jak dwa powyższe, to na pewno jest to wciągająca, medytacyjna opowieść z klimatem rodem z horroru, który zaskakuje wielokrotnie.
FOQL, Dumpster diving know-how, CGI Records
Jakub Lemiszewski, 2019, Pointless Geometry
Dren, Time & Form, Zoharum