Michał Stańczyk już przeszło od dekady tworzy minimalistyczną muzykę, balansującą w okolicy powściągliwych i rozciągniętych w czasie dronów. Trzy utwory na wydawnictwie “Wydatek neutronów podczas pobudzonej wybuchowo kompresji deuter​-​tryt w układzie cylindrycznym z warstwą o dużej inercji” – płycie o najdłuższym tytule, z jakimi miałem okazję się spotkać – są proste w formie, ale wymagają odpowiedniego odsłuchu. Pamiętam jak Stańczyk jako Calineczka swego czasu grał w gdańskiej Kolonii Artystów. Doprecyzowane brzmienie, rezonujące w przestrzeni sali, basowe podszycie, odczuwalne fizycznie na organizmie – to wszystko wpływa na znaczenie tego projektu i tamtego koncertu, który wpłynął na sposób słuchania i utkwił mi w pamięci do dziś.

Album, który ukazał się w Szarej Renecie może i brzmi dla niektórych jak sprzężenie kabli, z jakimi mamy do czynienia nie raz. Jest w nim jednak spora doza performatywności, dźwiękowej rzeźby, zamkniętej w czasie, ale jednocześnie wydłużającej jego trwanie. Zwłaszcza wtedy, kiedy w prosty dźwięk wkracza pogłos, pewne rozwarstwienie, które, nie wiadomo już czy jest zaplanowanym efektem czy zjawiskiem akustycznym, halucynacją, wywołaną tak długim przysłuchiwaniem się kompozycji. Ale działa przede wszystkim wtedy kiedy narasta basowe brzmienie, zawłaszczające przestrzeń i fizycznie na nie oddziałujące. To zwrot w kierunku minimalizmu ale też “głębokiego słuchania”, wniknięcia w dźwięk, jego właściwości i pole do eksperymentu i generowania przestrzeni. Wymaga poświęcenia, ale warto je wykrzesać.

Calineczka, Wydatek neutronów podczas pobudzonej wybuchowo kompresji deuter​-​tryt w układzie cylindrycznym z warstwą o dużej inercji, Szara Reneta, 2018.

Jakub Knera