Odbywający się od sześciu lat gdyński Traffic Design zmienia formułę. Już nie wielkoformatowe murale będą ich głównym celem, ale interwencje miejskie, koncentrujące się na takich detalach jak szyldy, bramki, mozaiki czy kratki w chodniku. – Jako projektanci, zainteresowaliśmy się elementami infrastruktury, bliskimi grafice projektowej, a jednocześnie funkcjonalnymi. Chcemy myśleć o mieście jako zbiorze tych wszystkich detali i elementów; zmieniać je nie tylko w sposób formalny, ale też funkcjonalny. Wydarzenie przyjmie formę biennale.

Fotografie: Rafał Kołsut

 

JAKUB KNERA: Traffic Design 6,5 odbędzie się w tym roku nie w czerwcu, jak dotychczas, ale we wrześniu. To niepełna edycja, ale coś pomiędzy odsłoną szóstą, a kolejną – no właśnie, jaką?

MATEUSZ ŻYWICKI: Traffic Design zaczął się od tego, że w przestrzeni miasta robiliśmy murale. Ale w pewnym momencie ten festiwal sztuki miejskiej, stał się też festiwalem designu w mieście. Zaczęliśmy zmieniać miasto nie tylko w sposób formalny, ale też funkcjonalny. Jako projektanci, wywodzący się z grafiki użytkowej, zainteresowaliśmy się w elementami infrastruktury, bliskimi grafice projektowej, a jednocześnie funkcjonalnymi.

JACEK WIELEBSKI: Zaczęło się od projektu “re:design” w 2014 roku, w ramach którego zrobiliśmy szyld YMCA i odnawialiśmy szyldy gdyńskich rzemieślników. Dostrzegliśmy jak wielki jest potencjał zmiany w tej drobnej architekturze. Po czasie stało się to naszą pasją i w pewnym momencie dostrzegliśmy inne aspekty tego typu działań, w oparciu o inne technologie. Przełamaliśmy schemat muralizmu i dziedzictwa street-artowego, sięgnęliśmy też po realizacje trójwymiarowe, wychodzące poza płaską przestrzeń, którą można namalować.

MŻ: W 2015 roku festiwal poruszał kwestie typograficzne, rok temu zajęliśmy się takimi elementami krajobrazu miejskiego jak kratki, bramy, rzeczy, które w uproszczeniu są rysunkiem, płaską grafiką. Zainteresowały nas jako formy graficzne – wychodząc z płaskich form, można z nimi wyjść w miasto.

Chazme i Mozi / Negation Studio, fot. Rafał Kołsut

Od przyszłego roku Traffic Design przyjmie formę biennale. Dlaczego?

MŻ: W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że tak skomplikowane realizacje, zajmują o wiele więcej czasu. Gdy robiliśmy mural, powstawał projekt, a potem artysta na podnośniku przyjeżdżał i realizował wszystko sam. Teraz pomiędzy pomysłem, a jego realizacją, jest o wiele więcej do zrobienia. Żeby to dobrze zaplanować, oszacować koszt, skontaktować się z różnymi wykonawcami, pozyskać zgody, a także pozyskać i poprowadzić artystów, którzy na co dzień tego typu form nie realizują, potrzebujemy zdecydowanie więcej czasu.

Dlaczego małe, często niezauważalne elementy architektury są dla was ważniejsze niż wielkoformatowe działania?

MŻ: Chcemy myśleć o mieście jako zbiorze tych wszystkich detali i elementów. To ukryte elementy krajobrazu miejskiego, które są niezwykle urokliwe. Schowane w krzakach na peryferyjnych dzielnicach poza śródmieściem.

JW: One budują charakter miasta – to pozostałość epoki modernizmu, związanej z tożsamością lokalną. Trzeba o nie dbać, bo często się je wymienia i znikają z naszych ulic. Tak było z neonami, powstałymi w latach 60. i 70., które w latach 80. i 90. wycinano – aż nagle część społeczeństwa obudziła się w ciągu ostatnich kilku lat, że należy je uratować. Balustrady w znacznej większości nie są w jakikolwiek sposób chronione, bo są np. elementem zabytkowego budynku. Niewiele z nich jest w rejestrze zabytków.

To unikalne dzieła sztuki, tworzone przez rzemieślników, które nie są identyczne i wyprodukowane fabrycznie.

JW: Mało jest już rzemieślników, którzy są artystami i tworzą te elementy według własnych projektów. W PRLu wiele osób wykonywało je samemu – często były naiwne i wątpliwej jakości projektowo, ale podobają nam się tak jak typopolo [amatorskie projekty reklam, szyldów i napisów informacyjnych, wykonywane na potrzeby małego handlu i rzemiosła, które zafunkcjonowały w polskiej przestrzeni publicznej lat 90. – przyp. red], bo są szczere i indywidualne. Nie są wyestetyzowane, schludne i idealne, ale mają aspekt ludzki i spersonalizowany.

MŻ: Większość balustradek czy płotków, które mi się podobają, były zaprojektowane pod kątem tego typu architektury, dlatego z nią współgrają. Obecnie zupełnie bezrefleksyjnie miesza się różne style i podejścia, przez co wygląda to brzydko. Wiele szyldów w mieście opiera się na szablonowych rozwiązaniach, które najbardziej się opłacają. Kupujesz w Castoramie kratkę wentylacyjną, która jest identyczna na całym świecie. Te elementy straciły swój wymiar lokalny.

Naprawa szyldów w ramach projektu „re:design”, fot. Rafał Kołsut

Jaki jest pomysł na najbliższe realizacje Traffic Design?

MŻ: Chcemy, żeby nasze realizacje były czymś funkcjonalnym, ale pasowały też do miejsca. Obecnie zazwyczaj w wielu elementach funkcja jest, ale nie są dobrze zaprojektowane.

JW: A mogą być i byłoby nośnikiem dobrej myśli projektowej. Chcemy podnosić wartość detalu w mieście. Poprawiać ją.

MONIKA DOMAŃSKA: Także poprzez edukowanie i tłumaczenie, tego co jest istotne dla projektantów i podanie tej myśli w zrozumiały sposób ludziom spoza środowiska twórców grafiki użytkowej. Chcemy pokazywać projekty i realizacje szerszej publiczności, żeby ludzie mogli podejmować bardziej świadome decyzje i inaczej patrzyli na miasto.

Czyli funkcja upiększania miasta poprzez murale na Traffic Design, zmienia się na spełnianie funkcji odnawiania, naprawiania?

JW: Zaczęliśmy wymieniać szyldy i bramy, żeby zatrzymać proces degradacji albo robić rzeczy, które mogą być przykładem na to, jak coś może wyglądać. Szukamy inspiracji w kontekście lokalnym, historii architektury i designu gdyńskiego. Przestaliśmy chcieć krzyczeć przez nasze realizacje, a raczej łagodzić miejski pejzaż. Chcemy wpisywać się w przestrzeń i architekturę w taki sposób, żeby wzbogacały miasto i nie były w poprzek myśli wizualnej i estetycznej.

MŻ: Szukamy elementów, które mają funkcje w mieście, ale chcemy nadać im indywidualny charakter. Przeszliśmy etap dekorowania miasta, w momencie, kiedy zeszliśmy na obszary edukacyjne. Po akcji „re:design” wiele lokali w otoczeniu zrobiło nowe szyldy. Kula śnieżna zadziałała, a ludzie zdają sobie sprawę, że te detale są ważne, bo dostrzegalne z perspektywy przechodnia.

Można kojarzyć Bankowiec w Gdyni, Halę Olivia w Gdańsku albo dworzec w Katowicach. Ale bramy albo kratki w chodniku?

JW: Można je odkrywać przypadkowo szwendając się po mieście. Wzrasta zainteresowanie tego typu formą architektury – popatrz ilu ludzi robi sobie zdjęcia z butami i posadzkami czy włazem do studzienki. Albo selfie z detalami na ścianach. To pokazuje ludzką skalę – dostrzegają to i chcą uwiecznić.

MD: Pracujemy teraz nad albumem, który ma dokumentować detal w mieście, nie tylko ten, który zrobiliśmy. Ponadto dochodzi forma debat i spacerów – zależy nam, żeby te realizacje były lepiej widoczne. Chcemy pokazywać w mieście nieoczywiste szlaki – wskazywać rejony i obszary, aby wyczulić mieszkańca na odkrywanie nowych elementów, na które być może wcześniej nie zwracał uwagi.

Paweł Ryżko / Typy Studio, fot. Rafał Kołsut

Co zaplanowaliście na tegoroczną edycję?

MD: Realizację, która połączy wielki format – a więc coś, z czego ludzie nas znali dotychczas– z kierunkiem, w którym chcemy iść, a więc z archi detalem.

JW: Będzie to projekt, inspirowany metalową płaskorzeźbą, znajdującą się na gdyńskim Domie Rzemiosła. Ma to być coś modernistycznego, stworzonego z dystansem.

Do tej pory wyszukiwaliście lokalizację, wybieraliście artystów, ich projekty zatwierdzał konserwator i plastyk miejski, a potem powstawał mural. Jak to będzie wyglądać teraz?

JW: Od trzech lat kształtujemy formułę kuratorską. Już murale zaczęliśmy zlecać osobom spoza świata muralu i streetartu. Wyszukujemy przestrzenie pod realizację, rozmawiamy z projektantami graficznymi i – jeśli wyrażają chęć – działamy i dopinamy szczegóły, proponując rozwiązania techniczne, technologiczne i materiałowe. Wymyślamy takie działania, których projektanci dzisiaj zazwyczaj nie robią, bo mało osób projektuje neony czy bramy.

MD: W tym roku planujemy też badanie związane z przestrzenią publiczną i tym, co ludzie w niej dostrzegają. Na podstawie ich wyboru stworzymy jedną z realizacji w 2018 roku. Chcemy dowiedzieć się, jak ludzie patrzą na miasto i jak do nich dotrzeć. Zobaczyć jak go używają.

Jesteście ruchem miejskim, który zachęca społeczeństwo do zwracania uwagi na estetykę miasta?

MŻ: Działamy oddolnie. Traffic Design realizujemy we współpracy z urzędem miasta, ale nie wynika to z miasta, tylko z naszych chęci. Tworzymy projekty, które czujemy i jesteśmy do nich przekonani, chociaż oczywiście musimy uzyskać akcept konserwatora zabytków i plastyka miejskiego. Mierzymy się z normami prawnymi, żeby wszystko wprowadzić i zrealizować. Mamy poczucie sprawczości – możemy zmieniać miasto w najbliższej okolicy.

MD: Jesteśmy aktywni np. w kwestii uchwał krajobrazowych różnych miast. Dajemy swój know-how w części polityczno-legislacyjnej i pokazujemy dobre przykłady. Jako mieszkańcy chcemy brać udział w tym, jak miasta są projektowane i jak mogą wyglądać.

Fot. Rafał Kołsut

Urząd miasta wam zaufał i na stałe z nim współpracujecie.

MD: Miasto Gdynia ma zarezerwowane środki w budżecie na Traffic Design. Po raz pierwszy spotkaliśmy się z prezydentem Wojciechem Szczurkiem, dzięki radnej Mai Wagner, w 2012 roku i udało nam się go przekonać do wsparcia wydarzenia w mieście dedykowanego muralom. Mniej więcej raz na rok konsultujemy nasze plany i szukamy nowych form współpracy. Obecnie rozmawiamy z Zarządem Dróg i Zieleni – gdy miasto będzie robić remonty, może zaangażować nas w pomoc projektową. Cieszymy się, że mamy w Gdyni bardzo wysoki standard współpracy z miastem i zaufanie. szanujemy tę relację.

[white_box] Traffic Design to stowarzyszenie, którego celem jest poprawa estetyki przestrzeni publicznej. Do jego członków należą m.in. street artowcy, graficy, architekci, urbaniści i entuzjaści wszelkiej maści. Są organizatorami Traffic Design oraz współtworzą centrum sztuk alternatywnych tuBAZA. Więcej: trafficdesign.pl [/white_box]

Traffic Design 6,5 odbędzie się we wrześniu 2017, a kolejna edycja we wrześniu 2018 roku. Ich realizacje, jako jedyne z Polski, znalazły się w przewodniku Lonely Planet Street Art. Nowe idzie od morza jest patronem medialnym Traffic Design.