Mam wrażenie, że ostatnio coraz częściej mamy do czynienia z przegadaniem w muzyce improwizowanej. Niezależnie czy tej wywodzącej się z free-jazzu, korzystającej z jazzowych środków wyrazu, czy tej z innych estetyk: muzyki elektroakustycznej czy też elektroniki. Z jednej strony uwiecznianie koncertów w postaci wydawnictw często mija się z celem, bo umyka na nich aura, wyjątkowość wydarzenia, ale też najsilniejsza komunikatywność improwizacji: bycie tu i teraz, wspólny dialog między muzykami. Z drugiej strony całkiem sporo artystów z tej sceny zdaje się zatrzymywać w jednym miejscu, prezentując kolejne odsłony swojej twórczości, bez wyraźnego progresu. Ekscytacja zmienia się więc często w znużenie.

Co więc musi być ciekawego w tzw. wolnej improwizacji? Elementów jest kilka: sposób w jaki muzycy improwizują, instrumenty na jakich graja, wspólny dialog i zrozumienie, a wreszcie spójność tego, co robią. Nie bez przyczyny piszę o tych czynnikach przy okazji płyty „There is No Conclusion” kwartetu Arszyn/Duda+Paper Cuts, ponieważ wszystkie się tu znajdują, a płyta w pełni spełnia kryteria, żeby traktować ją nie tylko jako zapis koncertu, ale autonomiczne wydawnictwo, które słuchane wielokrotnie cały czas zachowuje moc.

Już od samego początku zwraca uwagę właśnie to odwołanie do free-jazzu i linearne prowadzenie poszczególnych improwizacji. „12 to 16” to dominacja dwóch perkusistów – Krzysztof Topolski i Wojtek Kurek funkcjonują niemal jak jedna osoba, obsługująca jeden podwójny zestaw perkusyjny. Nie brzmią kwadratowo, co Topolskiemu czasem się zdarza, ale zręcznie wypełniają perkusjonaliami tkankę utworu. Duda ze swoim saksofonem często wysuwa się na pierwszy plan – tutaj, ale też w „Pan Radio”, w którym z kolei Topolski sięga po radio, chcąc nie chcąc zabarwiając koncert o komentarz społeczny. Syntezator modularny Łukasza Kacperczyka siłą rzeczy ze względu na swoją specyfikę zdaje się być skazany na drugi plan (chociaż w finale reszta muzyków ustępuje mu miejsca), ale w drugim utworze zgrabnie dialoguje ze wstęgami instrumenty Dudy, ukazując swoje nieoczywiste możliwości improwizacji. Sam saksofonista z resztą porzuca to, do czego przyzwyczaił nas w swoich różnych odsłonach. Gra delikatnie i frywolnie, nie popada w konwulsje, ale zgrabnie wydobywa dźwięki ze swojego instrumentu, stosunkowo rzadko zahaczając o sonorystyczne wędrówki.

Słuchając „There is No Conclusion” nie mam poczucia przegadania materiału. Odpowiedzialność za to, co znalazło się na tej płycie, jest równomierna i słychać to w udziale każdego z muzyków, dzięki selektywnej rejestracji i produkcji. Syntezator wydaje się tu najbardziej nieoczywisty, ale praktycznie każdy instrument ukazuje różne oblicza, a więc też barwy i faktury. Efektem jest mieniąca się forma, która przykuwa uwagę od samego początku masą detali. Na tyle błyskotliwa, że słuchana wielokrotnie, za każdym razem jest w stanie zaskoczyć.

Arszyn/Duda & Papercuts, There is no Conclusion, Pawlacz Perski, 2017.

Jakub Knera