Najpierw jako Old Time Radio, teraz w nowej reinkarnacji jako Stare Radyjko. Cały czas z nową gamą pomysłów i osobliwej formie ich realizacji. To już czwarta płyta pod tym szyldem, początkowo nastawionym na dziecięcego odbiorcę, przede wszystkim z powodu piosenek dla młodocianej publiczności. Jednak „Stare Radyjko pośród morskich fal” w porównaniu do poprzednich płyt wyróżnia się. W założeniu miały to być dziecięce kołysanki, z chwytliwymi tekstami, ułatwiającymi zasypianie najmłodszym. Teraz melodie są również kojące, ale skład Tomka Garstkowiaka uzupełniony przez innych muzyków (m.in. właśnie Old Time Radio) stworzył album instrumentalny, uwodzący, delikatny, z dozą dziecięcości, ale jednocześnie równie dobrze sprawdzający się przy słuchaniu przez dorosłego słuchacza. Nie jest to jednocześnie płyta w stylu Jerzego Igora. Subtelne pianino, delikatna elektronika, proste bity, a w tle często nagrania terenowe w postaci nadmorskich fal, przelewających się z syntezatorowymi plamami stanowią o muzycznej zawartości tego albumu. Nie zawsze jest spokojnie, zwłaszcza przy czwartym utworze z dyskotekowym bitem. Ten wodny klimat zdają się potęgować wodniste syntezatory, przypominające dokonania Kraftwerk czy Tangerine Dream. Ale jest tu przecież miejsce na akustyczne formy czy momenty wyciszenia z subtelnymi wokalizami, pełnymi pogłosów. Ten oniryczny efekt wciąga niczym nadmorskie syreny, które wodziły Odyseusza podczas jego wypraw, a jednocześnie ma niezobowiązujący, delikatny klimat, który wpływa na nastrojowość muzyki. To płyta w wielu miejscach do słuchania po zmroku, w pełni kontemplacji, czasem nawet w momencie, kiedy dzieci już dawno poszły spać. Koncept Old Time Radio trochę wymknął się im z rąk, ale w tym przypadku jest to działanie wyłącznie na plus.

Stare Radyjko, Stare Radyjko pośród morskich fal, Wyd. własne, 2016.

Jakub Knera