Petar Petkov jest absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku, a swój debiutancki album jako ate wydał w bułgarskim labelu Amek. Na całe szczęście pierwszy koncert zagrał w Kolonii Artystów we Wrzeszczu, która przecież nie od dziś wygląda rzeczy nowych i w swoich wnętrzach je prezentuje. Nie jest Petkov pierwszą osobą, która porusza się w obszarze muzyki ambient i drone music, na dodatek fascynując się minimalizmem spod znaku Steve’a Reicha czy Arvo Parta. Ale „MCCV” wcale z tego powodu nie trąci myszką, a wręcz wciąga swoją nieoczywistością. Nie ma tutaj banalnych, ciągnących się w nieskończoność mrocznych suit. Muzyk umiejętnie buduje nastrój, wielowarstwowo łącząc brzmienie gitary na której gra smyczkiem skrzypcowym, z delikatnymi zagraniami czy też loopami stworzonymi na instrumencie. Efektem jest muzyka wycofana, chłodna ale też przestrzenna. Rozbudowana i wielopoziomowa, mimo pozornej montonności. Przede wszystkim słychać na niej zamysł narracyjny i zmyślne bazowanie na repetycjach, które podobnie jak u wspomnianego Parta hipnotyzują, oferują głębię i atrakcyjną formę. Dzięki temu spojrzeniu w kierunku klasyków ate nie serwuje prostych rozwiązań, ale wielowątkową muzyczną opowieść – pozornie prostą, ale bardzo złożoną i przejmującą. Dodaje dźwiękom pogłos, warstwy wzajemnie się zlewają niczym oniryczna dźwiękowa chmura, jednak często podniosły i refleksyjny nastrój ma sugestywny wydźwięk przez co głęboko wciąga w swój muzyczny świat.

Ate, MCCV, Amek, 2016.

Jakub Knera