W wywiadzie, który przeprowadziłem z Mikołajem na okolicznośc tegorocznej odsłony festiwalu Jazz Jantar, stwierdził on, że pozazdrościł młodszym kolegom solowych płyt i postanowił wejść do studia, aby samemu zarejestrować materiał w pojedynkę. O ile jednak tacy twórcy jak Paweł Szamburski, Wacław Zimpel czy Raphael Rogiński wydali płyty solo o wiele szybciej, o tyle u gdańskiego saksofonisty zbiegło się to z jego pięćdziesiątymi urodzinami. Moment na taki materiał wydaje się odpowiedni, a jednocześnie szacunek budzi fakt, że Trzaska dopiero teraz zdecydował się na taai krok. Jednocześnie Delta Tree nie towarzyszy jakakolwiek koncepcja, jak w przypadku wspomnianych artystów (album poświęcony religiom świata, hołd minimalistom czy granie utworów Coltrane’a). Może to zastanawiać, ale z drugiej strony Trzaska po prostu g r a s i e b i e. Zbiera tu własne doświadczenia z koncertowania z muzykami z Austrii, Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Stanów Zjednoczonych, ale też z Polakami, zarówno kiedy bardziej zanurza się w tradycji żydowskiej, jak gdy czerpie z wolnej improwizacji. Nie robi tego z fajerwerkami, ale w surowej odsłonie – dmucha w saksofon, wydobywa przeciągłe frazy albo balansuje na granicy sonoryzmu, kiedy brzmienie jego instrumentów wkracza na margines możliwości. Chociaż lubię projekty Trzaski i jego kolejne zespoły, szalenie sugestywnie przemawiają do mnie jego solowe koncerty – jak ten w Café Fikcja w 2014 roku czy w Kolonii Artystów w kwietniu tego roku. Wtedy, kiedy na scenie nie może odnieść się do innych muzyków, kiedy czasem nie może ukryć się za ich instrumentami. W pojedynkę konfrontuje się ze słuchaczem i samym sobą – efekt tego spotkania przepuszcza przez ustniki swoich instrumentów. Mówi lirycznie, zwłaszcza kiedy sięga po klarnet albo potężnie, gdy dmucha w przepastny saksofon barytonowy. Ale Trzaska potrafi też na tle ciszy wyciągnąć saksofon altowy aby wypełnić przestrzeń szczerością, tęsknotą czy wściekłością. Jest w tym przekonujący i cieszę się, że zdecydował się to uwiecznić na płycie.

Mikołaj Trzaska, Delta Tree, Kilogram, 2016.

Jakub Knera