Druga płyta solowego projektu Piotra Salewskiego to próba syntezy z jednej strony krautrockowej muzyki lat 70, a z drugiej – dokonań różnych artystów wywodzących się z nurtu postpunkowego. Jak przyznaje artysta, jego najważniejszym celem było stworzenie „muzyki do słuchania”.

 

Tak muzyk opowiada o swoim najnowszym wydawnictwie, które ukaże się nakładem Karoryfer Lecolds:

„Czarny pożar” to poniekąd kontynuacja debiutu. Chciałem jednak, żeby kompozycje były lepsze (to rzecz oczywista), ale też, by płyta była bardziej osobista w warstwie tekstowej. Jestem w wieku, w którym człowiek ma już wywalczone święte prawo do kryzysu wieku średniego, stąd ton niektórych tekstów. Jeśli chodzi o muzykę, to całość wydaje mi się bardziej spójna niż moja pierwsza płyta, myślę też, że brzmi lepiej. Instrumentarium jest podobne, ale na przykład odkurzyłem swój ośmiobitowy sampler Yamahy i zrobiłem z niego większy niż przedtem użytek. Miałem zamiar nagrać taką płytę, jakiej sam z chęcią bym posłuchał, a której znaleźć jakoś nie mogłem. Przede wszystkim jednak chciałem uniknąć pretensjonalności i mam nadzieję, że to akurat się udało.

D.O.M. to jednoosobowy projekt studyjny, a właściwie domowy, Piotra Salewskiego, od ponad 10 lat basisty zespołu Old Time Radio. Powstał jako próba syntezy z jednej strony krautrockowej muzyki lat 70, a z drugiej – dokonań różnych artystów wywodzących się z nurtu postpunkowego, choć oczywiście na tym inspiracje się nie kończą. Rezultat to piosenki, w których elektroniczno-gitarowy hałas łączy się z melodiami, a eksperymenty nie przesłaniają najważniejszego celu, jakim było stworzenie muzyki „do słuchania”. Całość uzupełniają dość oszczędne teksty, przede wszystkim opisujące świat, choć nieunikające introspekcji.

Tak o pierwszej płycie D.O.M. pisałem na Nowe idzie od morza:

Solowy album Piotra Salewskiego z Old Time Radio jest dziełem zaskakującym, a jednocześnie interesującym i nietypowym. Syntetyczna i minimalistyczna elektronika, którą serwuje, przyjmuje z jednej strony kształt quasi-krautrockowych, rozwijających się utworów, ale bliżej jej do delikatnej i introwertycznej muzyki, pełnej mikrobrzmień i muzycznych niuansów. D.O.M. korzysta z aparatury lo-fi, wykorzystuje gitarę i klawisze, proste bity, przez co nie popada w patos, ale tworzy muzykę delikatną, miękką i ciepłą jednocześnie. 

Nowe idzie od morza objęło patronatem medialnym wydawnictwo.