Marcin Dymiter jest chyba najbardziej płodnym trójmiejskim muzykiem, który także w skali ogólnopolskiej co chwilę niemal zaskakuje kolejnymi projektami. Wystarczy wspomnieć jego serię Field Notes, nagrania z Olgą Szymulą czy płytę „Air Field Feedback” – a to rzeczy zaledwie z ostatnich kilkunastu miesięcy. Muzikka Organikka nagrana razem z zespołem Flora Quartet to rozwinięcie jego fascynacji nagraniami terenowymi, ujęte w trochę innym spojrzeniu i innej formie. Poza Dymiterem w składzie jest Piotr Janiec grający na tubie, Tomek Stawiecki na klarnetach oraz Małgorzata Wawro, której twórczość można zobaczyć wyłącznie na żywo, w trakcie koncertu – wizualizacje diaskopowe (ale też, w pewnym stopniu, na okładce płyty).

Skojarzenia z albumem „Catalogue des Arbres” Michała Jacaszka i Kwartludium nasuwają się automatycznie, jednak w tym przypadku – o ile narzędzia i techniki są podobne – efekt jest odmienny. Tam dominowała muzyka ciszy, detali dźwiękowych, które wybrzmiewały tworząc bogatą i zróżnicowaną audiosferę. Czasem w formie plam, kiedy indziej delikatnych zagrań, snujących się frywolnie i bezwiednie. „Muzikka Organikka” zyskuje jako całość, kompleksowo domknięte kompozycje, które często opierają się na wybranym motywie, obudowanym kolejnymi elementami nagrań terenowych lub instrumentów. Słychać to w najdłuższym na płycie „Tam, gdzie szumią liście”, ale też krótkim „W rytmie wody”, wreszcie, uwypukla się to w utworze tytułowym, gdzie zapętlony loop, będący swego rodzaju rytmicznym bitem, jest podstawą struktury, dookoła której pojawiają się nagrania wody, dźwięk tuby i klarnetów czy elektroniczne migotania. To muzyka ze wszechmiar organiczna, przemierzająca dźwiękowe krajobrazy. O ile „Catalogue des Arbres” porównałbym do przyglądania się dźwiękosferze, oglądaniu jej z dystansu i pewnej odległości, o tyle mam wrażenie, że tu jesteśmy w samym środku tego co się dzieje, zarówno gdy w nagraniach dominują rejestracje z terenu jak i wtedy gdy pałeczkę przejmują swobodnie wynurzające się instrumenty. Często to album bardziej elektroniczny niż organiczny, dzięki czemu nagrania z tereny, loopy i instrumenty zachowują odpowiednie proporcje i spójną narrację. Wciąga.

[Jakub Knera]