To na swój sposób dobry pomysł, żeby co roku wydawać nowy materiał, a jednocześnie nie nagrywać długogrającego albumu tylko kilkuutworowe epki. Wydawałoby się że ta zachowawczość zespołu ROD wynika z niechęci brnięcia w długą formę, a przez to pokazanie swojej muzyki w pełni, jako rzecz bardziej kompleksową. Jednak paradoksalnie, jest dokładnie na odwrót, bo „Rodowód” ukazuje zespół jako taki, który nie tylko ma pomysł na treść i formę, ale też konsekwentnie je realizuje na kolejnych nagraniach. Mała retrospektywa dotychczasowych wydawnictw pokazuje jak bardzo się one różnią – „Tu i wtedy” oraz „Chmurniki” a także najnowszą płytę dzieli spory dystans, a jednocześnie każda z nich zachowuje poziom i ukazuje inne oblicze zespołu. „Rodowód” w najmniejszym stopniu wypełniony jest wokalami co jest spowodowane nieobecnością Michała Mokrzyckiego. Przez to materiał jest inny, ale nie mniej wciągający. Typowe drum’n’bassowe rytmy (za którymi nie do końca przepadam) ustępują miejsca mniej konwencjonalnym rozwiązaniom, sklejonym z brzmieniem piszczałek czy skrzypiec i przeciągłymi wokalizami Zuzanny Ostrowickiej oraz Anny Myszkiewicz. Wyjątkiem z wokalem jest „Byłem ogni dębem” z recytacją Mariusza Doeringa, jednak poza należy do wydawnictwo odczytywać przede wszystkim jako instrumentalne. ROD potrafi swoje muzyczne pomysły zmieścić w kilkuminutowych, bardzo piosenkowo brzmiących formach, co najlepiej słychać w „Prawiach” o potencjale radiowym, z wartką narracją i wciągającą dramaturgią; jednocześnie nie jest to utwór ciężki, ale lekki i swobodny. Wydaje się, że śpiewany tekst pasowałby tam idealnie, ale jego brak nie drażni – zespół eksploruje nową formułę i zwinnie zamyka ją w trwającym 20 minut materiale. Punkt ciężkości z łączenia elektroniki z elementami muzyki ludowej przechodzi na szlifowanie tej formy i rozbudowane utwory – transowy i dyskotekowy „Jawia” celnie kontrastuje z niby folkowymi „Nawiami”, doskonale zamykającymi płytę z wokalnym crescendo w finale. To tylko pięć utwórów, a apetyt znów pozostaje niezaspokojony. ROD cały czas trzyma wysoki poziom.

[Jakub Knera]