Tytuł tegorocznej płyty Dariusza Mazurowskiego to trochę zabawa ze słuchaczem, bo akustycznych brzmień jest na niej całkiem dużo. W ogóle źródeł dźwięku na „Non Acoustic Symphony” jest całe multum – od syntezatorowych pasm, przez cały zestaw sampli, dźwiękowe obiekty, brzmienia elektroakustyczne czy te stworzone cyfrowo. Narracja materiału raczej się nie narzuca i w większym stopniu niż wydawnictwo płytowe, przypomina dźwiękową instalację. Mi osobiście najmocniej kojarzy się z „Miseri Lares” Valeri Tricoliego, genialny album wydany przed rokiem, o którym warto przeczytać w moim wywiadzie z tym muzykiem. Często z resztą słychać podobieństwa dźwiękowe, a i metodologicznie można by znaleźc wiele punktów wspólnych. Najważniejsza jest jednak narracja – pomimo, że nagrań terenowych (jak u Tricoliego) jest stosunkowo mało, Mazurowski fantastycznie tworzy klimat: tajemniczy, niedopowiedziany, trzymający w napięciu. Najciekawsze są funkcjonujące niemal jak zasłony ambientowe tła, najmniej potrzebne partie na syntezatorach, które raczej osłabiają wydźwięk muzyki.

„Non Acoustic Symphony” brzmi niczym sztucznie wygenerowana tajemnicza audiosfera, trochę industrialna, z ciężkimi do zlokalizowania źródłami dźwięku, ale przez to intrygująca i wciągająca. Czasem pojawia się trochę mielizn, w momencie gdy pewne patenty są eksploatowane zbyt długo, czasem odrobinę siada narracja utworów no i nie do końca zasadne wydaje mi się tłumaczenie idei kompozycji, które można przeczytać we wkładce do płyty. Dobra muzyka obroni się sama, prawda? Muzyka Mazurowskiego jest pełna detali, które złożone w całość budują przejmującą atmosferę, trochę na pograniczu wspomnianej płyty Włocha, trochę bliskie filmom Tarkowskiego,z przestrzennym brzmieniem i bardzo złożoną strukturą, która rzadko kiedy pęcznieje, a raczej spokojnie wybrzmiewa, przykuwając uwagę różnorodną ścieżką dźwiękową. Szkoda tylko, że informacje o tym wydawnictwie w sieci są zniokome, nie za bardzo można w jakikolwiek sposób ją przesłuchać i ciężko dostać (najłatwiej chyba w wersji cyfrowej na Itunes)

[Jakub Knera]