Od jakiegoś czasu pojedyncze nagrania zarówno OLFVN jak i Ja Miron można było znaleźć w sieci. Razem współpracę zawiązali w ubiegłym roku, czego efektem jest epka „Sentiments”. Słyszałem ten materiał najpierw w postaci koncertu w Stacji Orunia, a dopiero potem dotarł do mnie w formie studyjnych czy też domowych nagrań. Pierwsze co rzuca się w uszy słuchając tego duetu to bardzo oniryczna i jednocześnie mroczna atmosfera nagrań. OLFVN buduje proste rytmiczne konstrukcje, które nie zmieniają się zasadniczono na przestrzeni utworów. Uatrakcyjnia je basowymi podbiciami, ale przede wszystkim mglistymi ambientowymi plamami w tle, czasem z zalążkami melodii. Ciekawie splata się z nimi wokal Ja Miron, pełen pogłosu, bardzo przestrzennie brzmiący, trochę z manierą r’n’b, wokół której projekt ten z resztą swobodnie krąży. „Sentiments” ukazało się jako trzy utwory plus kolejnych pięć, bonusowych. Nie do końca rozumiem to posunięcie, skoro można byłoby je wydać razem, jako całość, która z resztą ma jak najbardziej sens i tak należy ich słuchać. Brakuje mi tu zróżnicowania materiału i bardziej wartkiej narracji.  OLFVN bawiąc się tu dreampopową estetyka w zwolnionym tempie, czasem świetnie konstruuje przebojowe piosenki, o ciekawym charakterze i dobrej formule, mimo że produkcyjnie momentami ten materiał brzmi zbyt surowo. Podobna maniera budowania kolejnych kawałków, opartych na prostym bicie, rozmytych pasażach i zdelejowanym wokalu, sprawdza się w jednym czy drugim utworze, ale w aż siedmiu jawi się jako lekkie wyczerpanie formuły i niezbyt efektowna dramaturgia. Potencjał, formę i treść warto jeszcze dopracować.

[Jakub Knera]