Już 7 marca odbędzie się premiera albumu „Headache” gdańskiego zespołu Trupa Trupa. Płyta ukaże się nakładem brytyjskiegu Blue Tapes & X-Ray Recordings na kasecie i płycie. Tego samego dnia zespół zagra materiał w Klubie Żak. Wcześniej muzycy opowiadają o procesie przygotowywania nowych kompozycji.

O nagrywaniu albumu „Headache”

Tomek Pawluczuk: Podczas nagrywania, proces tworzenia był już w zasadzie zamknięty. Staraliśmy się określić wszystko wcześniej, tak, żeby móc skupić się już tylko na rejestracji materiału. Ostatni rok był dla Trupy bardzo płodny muzycznie. W którymś momencie nastąpiło swego rodzaju odblokowanie i właściwie na każdej próbie pojawiały się tematy godne dalszej pracy nad nimi. Utwory, które znalazły się na płycie zostały odsiane z dużo większej gromady, to nie zawsze jest proste.

Wojtek Juchniewicz: Myślę że trzeba rozgraniczyć powstawanie i rejestrację muzyki. Muzyka powstawała mniej więcej w ten sam sposób co zawsze, a wymogi nagraniowe kazały nam określać rzeczy, które do tej pory po prostu płynęły. Grzegorz Kwiatkowski: Po raz pierwszy nagrywaliśmy płytę na setkę (nie licząc osobno dogrywanych wokali). To w pewien sposób najbardziej skomplikowana rzecz jaką zrobiliśmy do tej pory, a mieliśmy na nią dość mało czasu.

Rafał Wojczal: Utwory zmieniły swój charakter na przestrzeni lat bardzo mocno. Podczas nagrywania pierwszej płyty mieliśmy do czynienia z piosenkami można powiedzieć „radiowymi”. Teraz poszliśmy w kierunku głębszych wartości duchowych. Muzyka stała się mniej melodyjna, jest trudniejsza zarówno do słuchania ale też grania.

O muzycznych inspiracjach

Grzegorz Kwiatkowski: Przed powstawaniem tej płyty odrobiłem wieloletnie zaległości np. dyskografię Fugazi, Sonic Youth i Swans. Słuchanie tych zespołów w jakiś sposób odblokowało mnie w rozumieniu tego, co jest muzyką a co nią nie jest oraz dodało większej odwagi.

Tomek Pawluczuk: W zeszłym roku mocno siedziała mi w głowie płyta „Push the sky away” Nicka Cave’a. Słuchałem też sporo live’ów w studiu radia KEXP z Seattle – tam jest jest bardzo dużo dobrych, inspirujących rzeczy.

Wojtek Juchniewicz: Nie było takich szczególnych płyt – jest muzyka czy grupy, które ciągle mamy jakoś w głowie i one się pewnie czasem ujawniają. Łatwiej by mi się jednak było odnieść do jakichś ogólnych wartości muzycznych niż do zespołów.

O ulubionych piosenkach z nowego materiału

Tomek Pawluczuk: Każdy utwór ma coś w sobie. Prościej byłoby chyba wskazać najmniej lubiany. Z pewnością tytułowy „Headache” wymaga sporego skupienia jednocześnie generując dużo emocji i ekspresji. Podobnie jest w „Rise and Fall”. Ale lubię grać też te, w których jest więcej powietrza i czasu czyli np. „Sacrifice” i „Unbelievable”.

Rafał Wojczal: „Sacrifice” to ciekawy melodyjny utwór, zagrany bez spiny (z myślą że nie wejdzie na płytę) co daje mu naturalny charakter. „Snow” to piosenka o ogromnej mocy, refreny mają świetną linie melodyczną, którą od razu się zapamiętuję. Natomiast „Wasteland” to kompozycja, w której linia melodyczna to kilka bardzo prostych dźwięków powtarzających się co kilka sekund. Jest też nieco inny brzmieniowo od pozostałych numerów na płycie, jest bardziej zbity i ciepły.

O nowościach przy komponowaniu i nagrywaniu materiału

Tomek Pawluczuk: Myślę, że największą zmianą jest brzmienie. Głównie za sprawą świeżego spojrzenia Michała Kupicza, z którym pracowaliśmy pierwszy raz. Poza tym chyba po prostu jeszcze bardziej się dotarliśmy.

Grzegorz Kwiatkowski: Wcześniejsza płyta była w całości produkowana przez Adama Witkowskiego a teraz zrobiliśmy opcję synergii – Adam zarejestrował nasz materiał a jego produkcją zajął się Michał Kupicz. I zadziałało. Michał odczytał nas w pewien sposób na nowo i po swojemu. Miał pełną dowolność i swobodę i wydaje się że w pełni z niej skorzystał. Czyli zmianą jest nowe brzmienie ale też kompozycje. Na wcześniejszych płytach było trochę bardziej zachowawczo a tutaj jest tego na szczęście coraz mniej.

Trupa Trupa zagra 7 marca w Klubie Żak. Nowe idzie od morza jest patronem medialnym płyty „Headache”. Więcej w zakładce KONCERTY, a więcej o płycie TUTAJ. Fotografia u góry: Michał Szlaga.