13 lat to szmat czasu, więc powrót zespołu Oczi Cziorne jest nie lada wydarzeniem. Nie tylko ze względu na fakt tak długiej przerwy, ale też dlatego że jest to zespół jednym tchem wymieniany z tuzinem innych składów, które dały podwaliny Gdańskiej Sceny Alternatywnej w latach 80. i 90. Oczywiście sekstet (cztery panie i dwóch panów) nie milczał przez ostatnią dekadę, wprost przeciwnie – w 2012 roku grupa wystąpiła na festiwalu Metropolia jest Okey. Jak w wywiadzie dla noweidzieodmorza.com wspominają członkinie zespołu, był to jeden z impulsów, który zachęcił je do reaktywacji. A jest czego słuchać, bo zespół to zupełnie inny, chociaż można odnaleźć wiele wspólnych elementów między „Aoeiux” a wydaną w 2001 roku płytą „Oczi Cziorne”.

Sekstet nie sili się na nowoczesne brzmienie i wykorzystanie technologicznych nowinek w swoich kompozycjach. Na całe szczęście, bo w obliczu spłaszczonych elektronicznych utworów wielu przedstawicieli sceny pop czy elektroniki na współczesnej scenie, mogłoby to brzmieć nie tylko karkołomnie i kiczowato, ale przede wszystkim grupa utraciłaby swój frywolny i jazzujący charakter. Zestaw klasycznych instrumentów wcale jednak nie wpływa na archaiczne brzmienie zespołu – mimo dosyć piosenkowym formom, pełno jest tu zróżnicowanych aranżacji i pomysłowych rozwiązań, które dzięki czterem liniom wokalnym brzmią intrygująco i budują niezwykły charakter muzyki zespołu. Znaczenie ma też instrumentarium – klawisze Jowity Cieślikiewicz i flet Ani Miądowicz odpowiedzialnym za linię melodyczną oraz sekcja rytmiczna Macieja Jeleniewiskiego i Michała Gosa.

Nade wszystko intrygujące są na tej płycie teksty, dojrzałe i związane z licznymi kobiecymi obawami okresu „przekwitania”. Już tytułowy utwór, nawiązujący do słownych ćwiczeń mających pomóc utrzymać jedrność twarzy, ukazuje perspektywę zespołu. Doskonałą słowną żonglerką jest „Babi dół” czy przejmujące „Kajdany” ukazujące drugie oblicze romantycznego związku. Ta płyta to opowieść o miłości, problemach życia w długim związku i rozterkach. Nie jest to nastoletnia, kiczowata perspektywa, która co chwilę można usłyszeć w stacjach muzycznych i telewizjach radiowych, z powtarzanym niczym mantra „ajlowiu” lub „ajmisju”. To próba zmierzenia się z rzeczywistością, kobiecością, partnerstwem i romantyzmem w odsłonie dalekiej od cukierkowatych komedii romantycznych. na dodatek jest opowiedziana w sposób niemal filmowy, a także z zaskakująco dużą dozą dystansu i luzu. Oczi Cziorne zwierzają się ze swoich spostrzeżeń i wątpliwości, robiąc to z przymrużeniem oka, a jednocześnie w bardzo przemyślany sposób. W wywiadzie wokalistki powiedziały, że na „Aoeiux” dojrzały do zmierzenia się z rzeczywistością i doprawdy ciężko pozbyć się wrażenia, że ten album doskonale to obrazuje.

[Jakub Knera]