Łukasz Piwecki jest młodym gitarzystą pochodzącym z Gdyni. Z jego twórczością można zapoznać się w bardziej lub mniej rozdrobnionej formie na profilu bandcamp artysty. Z jednej strony muzyk wrzuca na stronę pojedyncze utwory, a z drugiej bardziej ustrukturalizowane albumy. Wybrałem dwa najciekawsze z lipca bieżącego roku, ponieważ pokazują dwa oblicza jego muzyki, dwie zupełnie inne metodologie, a w rezultacie przynoszą zupełnie inny muzyczny zestaw.

„29” to jedna długa improwizacja, pozbawiona – jak pisze sam autor – finalnej części. Wcale jej jednak nie brakuje, a przez 26 minut utworu, muzyk udanie eksperymentuje z brzmieniem, fakturami gitar i kumulującymi się warstwami dźwięku. Od utrzymanych w charakterze lo-fi gitarowych sprzężeń, przez pojedyncze i minimalistyczne zagrania, bo długie drone’owe tła, w których maluje muzyczną przestrzeń. To bardzo złożone formy mimo nienarzucającego się charakteru. Z jednej strony słychać zarysy bardziej piosenkowych struktur, a z drugiej rozwlekłe dźwiękowe pasaże, zmieniające swoje oblicza.

W kontraście do tego wydawnictwa, ciekawie prezentuje się „Eman Mubla”, który dla odmiany jest zbiorem krótkich gitarowych form. Piwecki w kilku momentach podchodzi blisko do twórczości Dustina Wonga, niegdyś gitarzysty Ponytail: tworzy gitarowe pętle, chwytliwe zagrania i moduluje brzmienie gitary. Dominuje tu jednak materiał o stricte piosenkowych partiach, często nie podomykany w pełni, obrazujący skrawki pomysłów. Te brzmią zdecydowanie lepiej jako swego rodzaju urywki, przeplatane bardziej rozlazłymi improwizacjami, aniżeli zamknięte kompozycyjne formy. O ile „29” w większym stopniu jest płytą rockandrollową w pierwszej części, a w drugiej minimalistyczną, ambientową i uspokajającoą, o tyle „Eman Mubla” prezentuje o wiele szerszą rozpiętość nastrojów. Niepozornie się snuje, czasem zahacza o rejony bluesa, ale nade wszystko ma bardzo efemeryczny, trochę post-rockowy, ale bardzo ciekawie i przestrzennie brzmiący charakter.

Słychać że oba te wydawnictwa to bardziej szkice pomysłów, swobodne zagrania i wynik improwizacji. Piwecki musi jeszcze przemyśleć swoją muzykę, to jak może ona być bardziej spójna, w jakim stopniu zespolić jej poszczególne elementy. Te dwie płyty jedynie zarysowują kilka aspektów jego twórczości, ale jednocześnie pokazują że w tym młodym muzyku tkwi duży potencjał.

[Jakub Knera]