Wiele trójmiejskich zespołów ma ten problem, że istniejąc całkiem długo i dosyć często koncertując, bardzo dużo czasu zajmuje im sfinalizowanie swoich pomysłów w formie muzycznego wydawnictwa. Dlatego tym bardziej należy się cieszyć, kiedy takie się już ukazuje – Naked Brown dwa lata temu wydali demo, a teraz przyszło nam doczekać ich debiutanckiej epki, zatytułowanej po prostu „Naked Brown”.

Te cztery utwory łącznie trwają ledwo 17 minut, ale to bardzo obiecujący materiał łączący hard rockowe i stonerowe inspiracje, trochę w motorheadowej stylistyce. Zespół gra szybko, mięsiście, pędząc na złamanie karku. Wyraziste riffy, gęsta linia basowa i szybkie tempo, sprawiają, że te kilkanaście minut mija zupełnie niezauważalnie, co więcej – zdecydowanie czuć niedosyt. Zwłaszcza po świetnym, trochę pustynnym, ale pomysłowo rozwijającym się na koniec „My Way”. Zespół już pracuje nad kolejnymi nagraniami i słusznie – dłuższe wydawnictwo jest jak najbardziej oczekiwane.

[Jakub Knera]