Uwspółcześnianie klasyki od dobrych kilku lat staje się coraz bardziej popularne. Odświeżanie brzmień instrumentów klasycznych w połączeniu ze współczesnymi technologiami zyskuje nawet mnóstwo nazw gatunkowych: modern classical, post classical by wymienić tylko kilka. Co takiego jest w muzyce klasycznej, że coraz częściej za sprawą takich twórców jak chociażby Nils Frahm, Michał Jacaszek, Stefan Wesołowski – którzy nie zawsze muszą bezpośrednio odnosić się do tuz gatunku, ale często poprzez podobne wykorzystywanie narzędzi bądź łączenie ich ze współczesnymi instrumentami, budują nowy język i gałąź muzyki – ta forma wypowiedzi zyskuje popularność? Owszem, znaczące jest tu odświeżenie perspektywy na dzieła stworzone przed kilkuset laty, nadanie im nowego wymiaru, bądź mówienie ich językiem we współczesny sposób. Z drugiej strony w dobie technologicznych nowinek, produkcji studyjnych, jest to powrót to metodologicznej „prostoty”, minimalizmu środków, muzyki bezpośredniej, szczerej, złożonej, ale też niezwykle emocjonalnej.

„Tempus Fantasy” nie jest jednak płytą na której elektronika jest wykorzystywana do „grania” klasyki. Nie jest to również album na którym znajdują się reinterpretacje muzycznych klasyków. To jedynie punkty wyjścia, odnośniki, które wskazują genezę tego wydawnictwa. Katarzyna Borek i Vojto Monteur pokusili się o coś więcej – oni swoje muzyczne fascynacje mielą i wypluwają z nich własną muzykę, wykorzystując zarówno dokonania twórców klasycznych jak i elektronicznych. Ich długogrającą płytę ciężko jednoznacznie osadzić zarówno w nurcie muzyki postklasycznej jak i elektroniki, ponieważ cały czas zręcznie lawiruje między tymi dwoma biegunami. Proporcje między fortepianem Katarzyny Borek i elektroniką Vojto Monteur są zrównoważone na tyle, że nie da się powiedzieć, który z tych elementów przoduje. Czasem to właśnie delikatne nuty wygrywane na fortepianie są motorem rozpędowym kompozycji, a kiedy indziej taką rolę pełni elektronika, bardziej lub mniej zrytmizowana. Dwójka muzyków łączy dwa światy, celnie i sukcesywnie ze sobą dialogując. Pozbawiają swoich utworów patosu i powagi – brzmią nostalgicznie a jednocześnie sugestywnie, udaje im się bowiem dwa języki współczesnej muzyki zespoić tak, że żaden z nich nie uzupełnia drugiego, ale wspólnie operują na tych samych zasadach. Fortepianowe frazy wzbogacane są o brzmienie perkusji lub wokaliz Natalii Grosiak, elektroniczne pomysły prezentują natomiast bardzo szeloką paletę barw, zahaczając o muzykę filmową, współczesną muzykę klubową, eksperymenty spod znaku twórców Warp Records, aż wreszcie kłaniając się minimalistom. Prokofiev, Liszt, Debussy czy Chopin nie są odtwarzani ale traktowani jako naturalne inspiracje. Tytułowa fantazja to pomysłowe czerpanie z dorobku i budowanie własnej formy wypowiedzi – odważnej, zróżnicowanej, dalekiej od zakurzonych półek z płytoteką klasycznych nagrań, bliską współczesnej scenie elektronicznej, łączącej te dwa światy. „Tempus Fantasy” ma szalenie wciągającą narrację i dramaturgię. Słucham tej płyty wielokrotnie, ponieważ jej fabuła nie tylko doskonale sprzyja kontemplacji, ale jednocześnie ukazuje mnogość wątków i pomysłów, zaprezentowanych w ekscytujący sposób, co wpływa na odbiór zarówno w warstwie formalnej jak i czysto emocjonalnej.

Miałem obawy czy nazwiska klasyków w tytułach i duża wytwórnia nie wpłynie na materiał Katarzyny Borek i Vojto Monteur, ale na szczęście tak się nie stało. Nie jest to muzyka-mebel, nie jest to także powielanie kompozytorskich smaczków ze znanych już utworów. To śmiała wizja tego jakie możliwości dają akustyczne instrumenty klasyczne i najnowsze technologie w dziedzinie muzyki z posiadaniem sporego zaplecza historii muzyki z tyłu głowy. To skrupulatne budowanie mozaiki muzycznych połączeń i barwna, pełna erudycji muzyczna opowieść. Duet wyciąga z klasyków to co najciekawsze, filtrując ich twórczość przez własną wrazliwość i pomysły. Efekt jest bardzo dobry i deklasuje wielu twórców z tego kręgu, zarówno w skali kraju jak i świata.

Przeczytaj wywiad: Katarzyna Borek i Vojto Monteur: Od klasyków można się wiele nauczyć

[Jakub Knera]