Mini orkiestra, która zrobi karierę.

Wrocławska Kariera na płycie bardzi intryguje swoim brzmieniem. Zróżnicowane instrumentarium, ciekawe melodie, bajkowa dramaturgia i trafne, poruszające codzienność teksty, utkane trochę na kształt kołysanek (taki tytuł miała ich ostatnia płyta). Na żywo jest to jednak zespół, który prezentuje się jeszcze lepiej. Ich brzmienie nie jest wtedy na tyle domowe, studyjne, ale bardziej rozbudowane, koncertowe, obejmujące szersze spektrum, a przede wszystkim doskonale ukazujące wielowarstwowość ich muzyki.

Czwórka muzyków na scenie – obok Marcina Ożoga i Maćka Markowskiego jest to Julia Janczura i Sebastian Szczepanowski – obsługiwała podczas koncertu łącznie aż 12 instrumentów, często wzajemnie się nimi wymieniając. Istotne, że nie wykorzystywali ich jedynie po to aby efekciarsko rozbudzić publiczność, ale każdy dźwięk miał swoje miejsce – od sympatycznie wplatanego mooga i korga, po zawiadiacką, czasem trochę post-rockową gitarę elektryczną, akustyczną, ale też toy piano i melodikę. To w pełnym tego słowa znaczeniu mini-orkiestra, zarówno instrumentalnie jak i wokalnie. Śpiew Ożoga doskonale wspierała Janczura, której barwa głosu podbijała jego partie wokalne, uwypuklając je i podkreślając ich wydźwięk. Również perkusja nie była tu tylko tłem, ale istotnym elementem muzycznej układanki: zróżnicowany rytm, udanie budowane napięcie – to wszystko doskonale uzupełniało muzykę zespołu. Co ważne, Kariera nie buduje na scenie kabaretu, nie zabawia konferansjerką – mimo sporego potencjału ku takiemu zachowaniu – ale kładzie nacisk na muzykę, podbawioną efektów. Te jedynie pojawiły się w warstwie wizualizacji, przygotowanych przez Maćka Szupicę i ekipę Noisy Rumble, która swoje prace zaprezentowała przed koncertem. Kompozycje Kariery w przeważającej mierze mają trochę melancholijny i spokojny charakter, sam zespół z początku żartował nawet, że są trochę smutne. Jednak nie wpływa to na dramaturgię koncertu. Mimo ich nastroju doskonale się tej muzyki słucha, a wszystkie ornamenty – syntezatorowe groove’y, cymbałki, pojedyncze frazy na pianinku – zwracają uwagę i przyciągają ciekawskie ucho. Dlatego właśnie Kariera na żywo przedstawia się jeszcze lepiej niż na materiale studyjnym, a przy dobrym nagłośnieniu jest w stanie zabrzmieć jak fantastyczna, oryginalna, w piosenkowych, nie takich prostych formach łącząc mnogość pomysłów i konglomerat brzmień wielu, najróżniejszych wręcz instrumentów. Ich dotychczasowa twórczość zdaje się przemknąć trochę niezauważona, więc wróżę im przynajmniej mini karierę na polskiej scenie alternatywnej, bo na pewno zasługują na większą uwagę.

Na marginesie brawa należą się za pomysł na całą piątkową imprezę, której pierwszym komponentem była prezentacja materiałów wizualnych studentów gdańskiej ASP. Sala w Domu Angielskim doskonale temu sprzyjała, dzięki czemu podczas jednego wieczoru można było uczestniczyć w audiowizualnym wydarzeniu, które zgromadziło bardzo wiele osób.

Kariera, Dom Angielski, Gdańsk, 22.05.2014.

[Jakub Knera]