Lovers in Uniforms na swoim drugim wydawnictwie – ciekawszym i bardziej elektronicznym od ubiegłorocznego demo – pierwszej świeżości nie prezentują, ale całkiem interesująco z nostalgią zaglądają w przeszłość. Nowofalowe melodie, w których prym wiedzie mechaniczna perkusja, gęsta linia basowa i syntezatory, brzmią całkiem sympatycznie i świetnie nawiązują do muzycznych tradycji z lat 80. I to w dosyć romantyczny sposób – potrafią pędzić na złamanie karku w „Act of Education” czy „1991” albo zagrać bardziej balladowo w „Lesbian Room”.

Trójmiejskie indie rockowe kapele mają ten problem, że brzmią albo nijako albo za bardzo przypominają coś, co już dobrze znamy, wzorując się na swoich idolach. Lovers in Uniforms bliżej do tych drugich, ale przyznaję, że te kompozycje się bronią – nie są mdłe, ale urozmaicone, nie nużą nowofalową rytmiką, ale ciekawie rozwijają swoją narrację. W drugiej części albumu, po trzykropkowym przerywniku grupa przerzuca się na język polski, całkiem udanie nawiązując do dokonań Siekiery, Moskwy czy Made In Poland. Ciężko mi rozstrzygnąć czy lepiej brzmią tak czy po angielsku, ale w obu przypadkach ten zespół swoją twórczością (czasem może trochę infantylną) mnie przekonuje.

[Jakub Knera]