To dosyć niespodziewana współpraca, ale z pewnością należy ją docenić jako połączenie odległych dość światów. Oto bowiem mamy do czynienia z dwójką artystów, którzy na co dzień powinni nie mieć ze sobą do czynienia. Spotyka się underground mrocznego elektro pod postacią Anny Patrini i underground trochę komercyjnego hip hopu w osobie Piotra Marca czyli Liroya, który od dłuższego czasu mieszka w Trójmieśie. Jedną z ich wspólnych kompozycji („I Like Monkeys”) można było usłyszeć już w ścieżce dźwiękowej do filmu „Baby Blues”. Liroy jest tu odpowiedzialny za warstwę muzyczną, a Patrini za wokale i teksty. Muzycznie nie jest to przesadnie skomplikowana muzyka, a wręcz banalnie prosta – w większości przypadków to prosty zapętlony bit pełen dodatków brzmieniowych na drugim planie. Wystarczy posłuchać chociażby takiego „Raw Saw”, który powstał na bazie zapętlonego loopu, zabrudzonego gęstym kolażem. Z takim brudem wokal Patrini zgrywa się bardzo ciekawie, mimo że w pewnym momencie monotonia utworu może trochę nużyć i przydałoby się jego zróżnicowanie. Prosty „You In Me” brzmi jak odrzut z sesji Kanye Westa albo Snoop Dogga, także w warstwie tekstowej, obracając się wokół tematyki seksualnej. Ciekawiej robi się w drugiej części kompozycji, kiedy bity dopełniają gęste syntezatory. Całe to nagranie – kwadrans muzyki – przyjmuje właśnie taki charakter surowego materiału, skonstruowanych na szybko kompozycji. Mają w sobie zalążek, który może przeobrazić się w ciekawą współpracę, ale na „Raw & Dirty” brzmią raczej jako niedokończona próba, czerpiąca z prostych środków, które trzeba dokładniej przemyśleć i podrasować, żeby brzmiały sugestywniej.

[Jakub Knera]