W końcu po dosyć długich oczekiwaniach, duet Skinny Patrini, jedna z najjaśniejszych wizytówek muzyki elektronicznej w Trójmieście, wydaje drugi album. I od samego początku słychać wyraźną różnicę między nim, a debiutanckim „Duty Free”. Przede wszystkim ze względu na formę i spójność – tamten krążek był raczej zbiorem archiwalnych pomysłów, które ukazały się na pierwszej płycie, a „Sex” jest wyraźną, konsekwentną całością, spójną przez 40 minut trwania tego materiału.

Znajdujące się tu jedenaście utworów przyciągają szybkim, drapieżnym tempem, agresywnym i gęstym brzmieniem, wypełnionym mrocznymi groove’ami i syntezatorowymi warstwami (chociaż duet świetnie sprawdza się w wolniejszych, trochę balladowych kawałkach jak „Call Me” czy psychodeliczny „Dancing Without You”). Patrini i Skórka pokazują się tutaj od najlepszej strony – konsekwentnie budowanej muzyki, mrocznym elektro o potężnym dyskotekowym potencjale, często utrzymanym trochę w klimacie nowofalowej muzyki lat 80. Raz tworzonym przy pomocy gitar, kiedy indziej wykorzystującym stricte elektroniczne środki, jednak cały czas w towarzystwie syntetycznych bitów. Czasem nawet zapędzają się w rejony r’n’b, które eksplorują w zamykającym płytę „Glory”, co wychodzi im równie świetnie.

Nie wolno zapomnieć o wokalu Anny Patrini, który jest jednym z najbardziej wyrazistych zarówno w Trójmieście jak i w całej Polsce. Oczywiście najlepiej posłuchać jej na żywo, ale w tej studyjnej wersji świetnie udało się go utrwalić, czasem wspomagając efektami, które jednak niepotrzebnie go nie psują, ale podbijają jego charakter.

[Jakub Knera]